Mamy za sobą kolejny tydzień 2013 roku, przez rynki przeszła fala optymizmu, media i mainstreamowi komentatorzy obwieścili już w zasadzie koniec problemów światowej gospodarki.

Przecież klif fiskalny został sprytnie ominięty przez amerykańskich polityków, europejscy decydenci równie zgrabnie ominęli już rafy niewypłacalności Grecji i zadłużenia Hiszpanii, na horyzoncie widać wzrost gospodarczy w USA i Chinach, a w czwartek do polityków zaklinających rzeczywistość dołączył premier Japonii Abe…. Zastanawiam się tylko, dlaczego jeśli jest tak dobrze, to bezrobocie w Unii wzrosło do 11.8%, PMI utrzymuje się roku poniżej 50 punktów, a inwestorzy całymi dniami wsłuchują się w retorykę banków centralnych, zamiast analizować wyniki mikroekonomiczne spółek.

Na razie jednak rynek zdominowany jest przez byki, które z radością kupują aktywa. W piątek DAX zakończył notowania na plusie +0.09%, podobnie CAC40 +0.08% oraz FTSE100 na +0.33%. Optymizm panował natomiast za oceanem: indeks DOW wzrósł o +0.13%, a S&P zakończył bez zmian.

Dziś o 11.00 na rynek wpłyną dane dotyczące produkcji przemysłowej w Unii, które powinny zwrócić uwagę inwestorów, że 2013 wcale nie musi być tak optymistyczny jak widzi go szef EBC.

Maciej Jędrzejak