Wszystko wskazuje na to, że do kompromisowego rozwiązania problemu amerykańskiego klifu fiskalnego jest coraz bliżej. Nie musi to jednak oznaczać, że będziemy mieli hossę.

Poniedziałkowa pokaźna zwyżka na Wall Street pomogła europejskim bykom w kontynuacji wspinaczki po szczytach, ale wielkiego zachwytu nie wywołała. Inwestorzy na giełdach naszego kontynentu nie wykazywali chęci do podejmowania brawurowych akcji. Z niewielkimi wyjątkami, zmiany wartości indeksów nie przekraczały kilku dziesiątych procent.

Spośród głównych parkietów najgorzej radził sobie paryski CAC40. Po niezłym początku handlu, w trakcie którego zdołał zbliżyć się do rekordu, wszedł w fazę osłabienia. W południe znalazł się minimalnie pod kreską i przez kilka kolejnych godzin nie był w stanie tej słabości przezwyciężyć. Wskaźniki we Frankfurcie i Londynie także przeżywały lepsze i gorsze chwile, jednak przez większą część dnia zyskiwały po około 0,5 proc. FTSE niezbyt dynamicznie, ale systematycznie szedł w górę.

Handel na warszawskiej giełdzie przebiegał według podobnego scenariusza. Indeks największych spółek zaczął dzień od wzrostu o 0,25 proc. Przed południem dotarł do 2570 punktów, ustanawiając kolejny rekord. Do kolejnej psychologicznej bariery 2600 punktów brakuje więc już bardzo niewiele i wszystko wskazuje na to, że pod choinką możemy zobaczyć paczkę z takim napisem. Od wczesnego popołudnia WIG20 od rekordu zaczął się jednak oddalać.

Głównym winowajcą osuwania się wskaźnika blue chips były zniżkujące po południu po 0,8 proc. akcje PKO i PGNiG. Nieznacznie poniżej poziomu z poniedziałkowego zamknięcia handlowano też walorami BRE i Pekao. Zadyszki dostały też niedawne lokomotywy zwyżki, czyli papiery PZU i Lotosu. Do łask wróciły akcje KGHM, zyskując w drugiej części dnia prawie 2 proc. Doskonałą passę kontynuowały walory TVN, rosnące o ponad 1,5 proc. Niewiele ustępowały im papiery Telekomunikacji Polskiej. Te ostatnie być może najgorsze mają już za sobą. Dzień wcześniej po raz pierwszy od prawie miesiąca przekroczyły barierę 12 zł. W wtorek przez chwilę znalazły się w okolicach 12,5 zł.

Na szerokim rynku uwagę zwracała ponad 7 proc. zwyżka notowań akcji CEDC. Na razie trudno jednak mówić o jakimkolwiek przełomie. W poniedziałek spadły one o prawie 6 proc., a konflikt między akcjonariuszami spółki nie wydaje się być bliski rozwiązania. Kłopoty nie opuszczają też innej spółki z tej samej branży. Zarząd Belvedere (Sobieski) złożył wniosek o zawieszenie notowań jej akcji do czasu rozpatrzenia ofert sprzedaży części jej aktywów. Drugi dzień trwa rajd akcji Resbudu. Po poniedziałkowym skoku o 25 proc., we wtorek rosły one o ponad 15 proc. Spółka leżała w polu zainteresowania znanego inwestora Mariusza Patrowicza, więc niewykluczone, że wkrótce znów zobaczymy na liście znaczących akcjonariuszy.

Sesja na Wall Street zaczęła się od wzrostu indeksów po około 0,1 proc. Informacje o zbliżaniu się stanowisk prezydenta Obamy i Republikanów w pierwszej fazie handlu nie spowodowały jednak reakcji o podobnej skali jak w poniedziałek.

Na godzinę przed końcem sesji na warszawskim parkiecie indeks największych spółek zwyżkował o 0,5 proc., WIG rósł o 0,3 proc., a wskaźnik średnich firm zwyżkował o symboliczne kilka setnych procent. sWIG80 spadał o 0,5 proc. Obroty wynosiły 720 mln zł.

Roman Przasnyski