Optymistyczne sygnały z chińskiej gospodarki pozwoliły na niezły początek notowań, brak oznak poprawy w Europie ostudził zapał byków, a szalę przechyliły przepychanki nad klifem.

Symbolicznym wzrostem rozpoczęły piątkową sesję główne indeksy warszawskiego parkietu. Nieznacznie pod kreską zaczęły dzień wskaźniki małych i średnich spółek. Zgodnie z tradycją ostatnich dni, nie obyło się bez poprawiania rekordów. Do rutyniarzy w tej materii, czyli WIG-u i WIG20, dołączył także mWIG40. Dobre nastroje panowały jednak tylko do południa. Coraz bardziej widać, że pod szczytami zaczynają się poważniejsze zmagania byków z niedźwiedziami. W ciągu dnia byki windują indeksy, na zamknięciu niedźwiedzie urywają im kilka punktów.

Podszczytowe, zwiastujące rosnącą chęć realizacji zysków zmagania, widać w przypadku akcji części naszych blue chips. W piątek papiery Lotosu chwilami zwyżkowały o ponad 4 proc. Czwartkową sesję zakończyły spadkiem o 4,5 proc. Taka huśtawka trwa od kilku dni. Podobnie dzieje się w przypadku walorów Bogdanki, JSW, a kilka dni wcześniej także KGHM i PGNiG. Z zadziwiającą konsekwencją dynamiczny marsz w górę kontynuują akcje TVN. Znajdujące się jeszcze niedawno w totalnej niełasce inwestorów i czekające na wygnanie z WIG20, papiery spółki wzrosły w ciągu kilku tygodni o ponad 50 proc.

Na szerokim rynku warto podkreślić debiut akcji Alior Banku. Zwyżka sięgająca chwilami niemal 8 proc. potwierdza sukces tej jednej z największych w ostatnim czasie ofert publicznych. Na uwagę zasługuje też drugi z rzędu silny wzrost kursu PCC Intermodal, po informacji o uzyskaniu rządowego dofinansowania jednego z projektów realizowanego przez tę transportową firmę.

Na głównych parkietach naszego kontynentu, scenariusz był podobny, jak w Warszawie. Poranny optymizm, azjatyckiego pochodzenia ustępował przed europejską mizerią. Jedynym jaśniejszym punktem był skok wskaźnika aktywności w niemieckich usługach z 49,7 do 52,1 punktu. Ale już w przemyśle było gorzej. Z czasem gorzej też szło europejskim bykom. Wskaźnik w Paryżu już wczesnym popołudniem znalazł się pod kreską. DAX podążył jego śladem z niewielkim opóźnieniem i próbował się nie poddawać. Giełdowe zmagania przypominały jednak burzę w szklance wody, bowiem zmiany indeksów z niewielkimi wyjątkami nie przekraczały kilku dziesiątych procent.

Obaw związanych z negocjacjami w kwestii uniknięcia negatywnych skutków fiskalnego klifu nie były w stanie zmniejszyć dobre informacje dotyczące amerykańskiej gospodarki. Wskaźnik aktywności tamtejszego przemysłu zwiększył swoją wartość z 52,8 do 54,2 punktu i to mimo pesymistycznych oczekiwań. O 1,1, proc., czyli znacznie mocniej niż się spodziewano, wzrosła w listopadzie produkcja przemysłowa. Zwiększyło się też wyraźnie wykorzystanie mocy produkcyjnych amerykańskiego przemysłu.

Mimo to, początek handlu na Wall Street nie należał do zbyt udanych. Dow Jones z trudem bronił się przed zajściem pod kreskę, a S&P500 zniżkował o 0,3 proc.
Na godzinę przed końcem sesji w Warszawie, indeks naszych największych spółek zyskiwał 0,2 proc., WIG i sWIG80 rosły po kilka setnych procent, a mWIG40 zniżkował o 0,2 proc. Obroty wynosiły nieco ponad 450 mln zł.

Roman Przasnyski