28 punktów bazowych. Na tyle rynki wyceniły zapowiedź rezygnacji Mario Montiego z funkcji premiera Włoch. Indeks giełdy w Mediolanie spadł o 2,5 proc.

O pozostałych giełdach europejskich można byłoby powiedzieć, że odpoczywały po wcześniejszym rajdzie, gdyby oceniać je na podstawie zmian wartości indeksów pod koniec sesji. Wskazania barometrów giełdowej koniunktury różnią się tylko nieznacznie od piątkowego zamknięcia (za wyjątkiem giełdy w Mediolanie, Madryci oraz - z zupełnie innych powodów - w Warszawie). Ale to nie do końca prawda. Większość indeksów zanotowała bowiem spadek na otwarciu, a od dziennego dołka do końcówki notowań indeksy odrobiły z grubsza po 1 proc. W niektórych wypadkach pozwoliło to wyjść na plus w innym nie. Ale - sądząc po reakcji na "przewrót" we włoskiej polityce, rynki są mocne, bo przecież ze sceny schodzi reformator, a wraca na nią (Silvio Berlusconi zapowiedział, że przejmie odpowiedzialność za państwo) jego przeciwieństwo.

Deklaracja Montiego nie była bynajmniej całkowicie bezbolesna. Rzecz jasna najbardziej ucierpiał lokalny rynek. Indeks w Mediolanie spadał o 2,5 proc. pod koniec dnia (w okolicach południa nawet 3,5 proc.), a rentowności 10-letnich obligacji wzrosły o 28 pkt bazowych do 4,81 proc. (dla porównania polskie 10-latki notowane są o ok. 1 pkt proc. niżej). W środę, gdy przeprowadzona zostanie aukcja włoskich bonów skarbowych, poznamy rzeczywiste nastawienie inwestorów do rynków, ale pierwsze zwiastuny nie są bynajmniej pomyślne. Wiadomo, co o powrocie Berlusconiego myślą rynki, ale nie mniej ciekawa będzie reakcja wyborców.

W Warszawie WIG20 wzrósł o 0,8 proc. (16:45), ale nie była to bynajmniej manifestacja polityczna. W piątek indeks naszej giełdy był najsłabszy na kontynencie i stracił ok. 1,5 proc. W poniedziałek po prostu wyrównał krok wobec innych rynków. Było o to łatwiej dzięki dalszemu umocnieniu krajowych obligacji i kolejnym deklaracjom obniżek stóp procentowych. Spadek stóp jest głównym czynnikiem wspomagającym zwyżki w Warszawie, ponieważ inwestorzy liczą, że w ten sposób uda się wyrwać gospodarkę z marazmu. W tym kontekście dane o inflacji (czwartek) mogą mieć istotne znaczenie dla kontynuacji rajdu św. Mikołaja.

Na poniedziałkową zwyżkę złożyły się PGNiG (plus 1,7 proc.), KGHM (2,3 proc.) i PKN (1,5 proc.) wspomagane przez spółki mniejszego kalibru - GTC (+2,4), Kernel (4,1 proc.), Synthos (1,9 proc.). Znamienny był spadek Pekao (minus 0,6 proc.), co jest bez wątpienia ceną za posiadanie włoskiego właściciela, ale PKO BP (+0,4 proc.) także nie było dziś oczkiem w głowie inwestorów.

Emil Szweda