Statystycznie debiutujące fundusze w początkowej fazie istnienia są w stanie osiągać wyniki lepsze od większości konkurencji. Przewaga nie jest jednak znacząca.

Na rynku co rusz pojawiają się nowe fundusze inwestycyjne. W przeciwieństwie do funduszy działających od dłuższego czasu, debiutantów nie da się ocenić na podstawie historycznych wyników. Można kierować się reputacją towarzystwa funduszy inwestycyjnych lub zarządzającego, ale to, co dla wielu jest najistotniejsze, na pewien czas pozostaje nieosiągalne. Czy w takiej sytuacji w ogóle warto rozważać inwestycję czy lepiej sobie odpuścić i skoncentrować się na starych wyjadaczach?

Analiza wyników osiąganych przez „nowych” w grupie funduszy polskich akcji uniwersalnych w pierwszym roku od debiutu wskazuje, że wypadają one zazwyczaj lepiej niż rynek. Na 32 dwa fundusze, które w ciągu ostatnich 15 lat rozpoczęły działalność i mogą się pochwalić co najmniej rocznym okresem funkcjonowania, 22 w ciągu pierwszego roku istnienia wypadały lepiej od średniej rynkowej dla całej grupy. Nie jest to jednak przewaga miażdżąca, bo jednak co trzeci fundusz wypadał gorzej niż rynek.

Każdemu TFI wprowadzającemu nowy produkt na rynek, czy też samemu zarządzającemu budującemu portfel takiego funduszu od podstaw, w oczywisty sposób zależy, żeby wypaść jak najlepiej. Sytuacja funduszowych debiutantów jest silnie determinowana przez dwa czynniki – relatywnie niskie aktywa oraz moment wejścia na rynek. Niewielkie aktywa funduszu umożliwiają bowiem przeprowadzenie w łatwy sposób nawet gruntownej przebudowy portfela w krótkim czasie. Zarządzający takim funduszem ma więc tę przewagę, że może szybciej dostosowywać się do zmian zachodzących każdego dnia na rynku. Większym graczom nierzadko trudno jest np. całkowicie zamknąć pozycję zajmowaną na akcjach danej spółki. To samo zresztą działa w przeciwnym kierunku. Kiedy mały fundusz dostrzega okazję inwestycyjną, może zająć dogodną pozycję nie zwracając na siebie większej uwagi, natomiast poczynania większych w takiej sytuacji mogą powodować wyraźny wzrost obrotów i kursu, co wpływa na zmniejszenie potencjału ewentualnego przyszłego zysku.

Debiutujące mniej więcej w jednym czasie, w marcu 1998 roku, Arka BZ WBK Akcji i ING Akcji, po pierwszym roku funkcjonowania mogły pochwalić się stratami w wysokości odpowiednio 9 proc. i 17,7 proc. Trzeba jednak pamiętać, że zaczynały w mało korzystnym momencie. Kryzys w Rosji sprawił, że również nasza giełda doznała poważnych reperkusji i w samym sierpniu 1998 roku WIG20 spadł o przeszło 31 proc. Strata w grupie funduszy akcji polskich wyniosła wówczas minus 15,8 proc. Arka BZ WBK Akcji z wynikiem minus 9 proc. poradziła sobie całkiem nieźle, kończąc pierwszy rok działalności na drugiej pozycji w swojej grupie.

W późniejszych czasach zdarzały się jednak znacznie bardziej spektakularne debiuty. Przykładem może być Amplico Akcji, który startował w czerwcu 2004 roku, czyli niemal na samym początku wieloletniej hossy Po 12 miesiącach zarobił prawie 32 proc. i zakończył ten okres na najwyższym podium. Jego przewaga na konkurentami była olbrzymia, bo fundusz, który zajął drugą lokatę, osiągnął stopę zwrotu w wysokości 17,8 proc. Kolejnym takim przypadkiem był Noble Fund Akcji (zaczynał na przełomie listopada i grudnia 2006 roku, czyli już u schyłku wspomnianej wieloletniej hossy). W ciągu roku osiągnął zysk w wysokości 37 proc., czyli o ponad połowę więcej niż drugi w kolejce Legg Mason, który zyskał 23 proc. Co ciekawe, startujący niemal w tym samym czasie KBC Akcyjny, zyskał tylko 5,8 proc. i był jednym ze słabszych funduszy (w zestawieniu w swojej kategorii był na 23. miejscu na 26 funduszy).

Nie dla wszystkich jednak początki były nieprzerwanym pasmem sukcesów. Pomimo generalnie dobrej koniunktury giełdowej, debiutujący w grudniu 2003 roku Idea Akcji, po roku w zestawieniu zajmował przedostatnią pozycję w swojej grupie. Gwoli sprawiedliwości, fundusz zarobił, osiągając całkiem przyzwoitą, ponad 16-proc. stopę zwrotu, jednak średnia rynkowa była wówczas znacznie wyższa – 24,3 proc. Przykładem nieudanego debiutu jest też KBC Portfel Akcyjny – od marca 2006 roku przez kolejnych 12 miesięcy zarobił 19,5 proc., podczas gdy średnia w grupie funduszy akcji polskich uniwersalnych wyniosła wtedy astronomiczne 43,8 proc., zaś najlepszy BNP Paribas Akcji zarobił 72,7 proc. Także zaczynającemu w styczniu 2007 roku, na kilka miesięcy przed szczytem hossy, Amplico Akcji Plus, debiut nie wypadł zbyt imponująco. Pierwszy rok zakończył bowiem stratą rzędu 20,1 proc. i choć nie był to łatwy okres dla żadnego funduszu, to jednak jego wynik był znacznie słabszy od średniej, która wynosiła wówczas minus 9,5 proc.

Podsumowując, statystycznie wychodzi na to, że debiutujące fundusze w początkowej fazie istnienia są w stanie osiągać wyniki lepsze od większości konkurencji. Przewaga nie jest jednak na tyle znacząca, żeby można uczynić z tego faktu regułę. Także sam moment debiutu, czy to w przededniu rynkowego załamania, czy u progu hossy, zdaje się nie mieć większego znaczenia. W danym okresie jedni zarządzający wykorzystują po prostu panujące warunki lepiej od innych i tak długo jak dobra passa trwa, tak długo cieszyć się mogą właściciele jednostek uczestnictwa. Niemniej wszystkie pojawiające się na rynku nowinki zasługują na uwagę, bo nigdy nie wiadomo, czy któraś z nich nie będzie przebojem nadchodzących miesięcy.

Bernard Waszczyk