W 2012 r. Club Med zdołał wymusić na Niemcach i Komisji Europejskiej znaczne ustępstwa, a Monti odegrał szczególnie istotną rolę w tym procesie, bowiem to właśnie on postrzegany jest przez Brukselę jako władca marionetek: Rajoy’a, Hollande’a i Draghi'ego.

Istotnie, wkład Montiego jest nie do przecenienia, nawet jeśli stał się ucieleśnieniem polityki przeciągania i udawania.

Zapytany niedawno o dwie rzeczy, które mogłyby wesprzeć Europę w drodze do normalizacji, odrzekł: stabilny rząd i obligacje euro. O ironio, to właśnie on jest przyczyną sytuacji, że polityka znów staje w świetle reflektorów oraz tego, że obligacje euro wydają się odleglejsze niż zwykle, bowiem Berlusconi i Liga Północna z pewnością będą dążyć do ponownego wprowadzenia lira. Wydaje się, że Włochy niedługo trafią na pierwsze strony gazet zastępując Grecję i Hiszpanię jako potencjalne źródło ryzyka w ogonie rozkładu.

Napięcia społeczne we Włoszech, Hiszpanii i Portugalii są na granicy wybuchu. Zdesperowani młodzi ludzie zwrócą się w kierunku bardziej radykalnych polityków – zjawisko, które niestety zwykle obserwuje się w warunkach poważnych rozgrywek ekonomicznych.

EBC zostanie w końcu zmobilizowany do uaktywnienia opcji OTM raczej wobec Włoch niż Hiszpanii. W piątek po południu pojawiły się pogłoski, że Włochy poproszą o pomoc. Wówczas nie miało to sensu, ale zmiany jakie przyniósł weekend mogą stać się rzeczywistością jeszcze przed końcem 2012 r.

Komentarz Gian Paolo Bazzaniego, szefa biura Saxo Banku w Mediolanie:

„Co się tyczy Berlusconiego – Corriere della Sera napisało, że jest to początek kampanii wyborczej i jednocześnie koniec Berlusconiego jako przywódcy ery umiarkowanych rządów. Kolejne wybory, które odbędą się zapewne w okolicy 10/11 marca przypieczętują koniec Berlusconiego. Istnieje ryzyko, że uda się uzyskać większości mandatów dla którejkolwiek partii wystarczającej, by przewodniczyć parlamentowi w 2013 r. Również Partia Demokratyczna (będąca mieszaniną wielu różnych sił politycznych), która zapewne okaże się najsilniejszą formacją polityczną we Włoszech zmuszona będzie negocjować z mniejszymi partiami w celu uzyskania większości parlamentarnej. Zagubienie i słabość ekonomiczna to bardzo złe połączenie".

Miniony tydzień był dziwny. Samozadowolenie rynku jest wyraźnie widoczne, jednak pod warstwą doskonałych świątecznych nastrojów bardzo wiele zmieniło się na gorsze – teraz nawet nastroje polityczne ulegają zaognieniu wraz z rozpoczęciem kampanii wyborczej Berlusconiego we Włoszech: Stary wyjadacz Berlusconi w ostatnim starciu (Reuters) - powrót, którego rynek nie przewidywał. Należy zauważyć, że partia Berlusconiego – PDL – uzyskuje w sondażach 15 procent, lecz Berlusconi wchodzi w tryb antyunijny i dąży do ośmieszenia Montiego mając nadzieję na ponowną wygraną w wyborach. Sytuacja taka byłaby niemałym rozczarowaniem dla Europy, a w szczególności dla EBC.

Tymczasem w Hiszpanii, gdzie inaczej niż we Włoszech, odnotowuje się znaczny deficyt pierwotny, hiszpański wskaźnik giełdowy IBEX znacznie odbiega od szerszego wskaźnika dla Europy - od końca września przynosi on wyniki gorsze o 4% od spodziewanych.

Portugalia, która zaledwie kilka tygodni temu była symbolem oszczędności i wyrzeczeń, w piątek zanotowała zaskakująco negatywny wynik minus 3,5% w trzecim kwartale – w sytuacji stagnacji w eksporcie.

Portugalia jest w poważnych tarapatach – rząd jest zagubiony i grozi „potężnym” zwiększeniem podatków (to ich słowa, ja tego nie powiedziałem) w 2013 r. Jak to możliwe, że politycy aż tak nie mają pojęcia? Czy to my – wyborcy – nie pociągnęliśmy ich do odpowiedzialności? Czy to napływ nowych gospodarek europejskich wynika bezpośrednio z uprawnień i transferów społecznych sięgających nawet ponad 50% gospodarki? Istotnie, jeśli ponad 50% społeczeństwa nie jest zainteresowana zmianą status quo, wzrost, produktywność i innowację zastępuje się samozadowoleniem i egoizmem. Dlatego właśnie kryzys jest nam potrzebny. Musimy wrócić do podstaw we wszystkich aspektach – im wcześniej tym lepiej.

Steen Jakobsen, Główny Ekonomista Saxo Bank