Wszystko wskazuje na to, że właśnie rozpoczyna się rajd Świętego Mikołaja. Warszawskie byki potrzebowały trzech godzin, by się do tej tezy przekonać.

Początek pierwszej grudniowej sesji na warszawskim parkiecie nie wróżył większych emocji. Do południa indeksy trzymały się w okolicach piątkowego zamknięcia. Dopiero po trzech godzinach ruszył śmielej w górę, biorąc przykład z głównych wskaźników europejskich. Później poszło już gładko. WIG i WIG20 szybko ustanowiły nowe szczyty. Ten ostatni zbliżył się do 2450 punktów, czyli górnego ograniczenia trwającej od końca sierpnia ubiegłego roku konsolidacji.

To stawia przed bykami trudne zadanie pokonania tego poziomu i utrzymania indeksu ponad nim. Sprzyjają im zarówno warunki zewnętrzne, czynniki sezonowe, a także częściowo otoczenie makroekonomiczne. Choć na poprawę sytuacji w gospodarce trudno liczyć, to jednak nieco lepszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności polskiego przemysłu oraz rozpoczęty cykl obniżek stóp procentowych, mogą stanowić istotny bodziec dla kontynuacji zwyżki na giełdzie.

Bycze nastroje widoczne były w przypadku większości naszych blue chips. Wyjątek stanowiły jedynie lekko zniżkujące akcje JSW i PGE. Zwyżkę notowań jastrzębskiej spółki wyhamowała wypowiedź ministra skarbu, który nie wykluczył możliwości sprzedaży w przyszłym roku pakietu jej akcji. Liderami wśród największych firm były rosnące po prawie 7 proc. akcje TVN i GTC. O niemal 3 proc. w górę szły walory Kernela. Po ponad 2 proc. rosły papiery Bogdanki i Lotosu.

W gronie małych i średnich spółek zróżnicowanie nastrojów było znacznie większe. Efekt był widoczny w postaci symbolicznych zmian obu indeksów, charakteryzujących koniunkturę na tych rynkach. Obok rosnących po ponad 2 proc. akcji Agory, Emperii, Eurocash, Ciechu i Midasa, znalazły się spadające o ponad 3,5 proc. walory Kęt, tracące 2 proc. papiery CEDC, czy zniżkujące o 1,5 proc. akcje Netii.

Na głównych giełdach europejskich od rana panowały dobre nastroje, jednak trudno było mówić o euforii. Po sięgających 0,2-0,4 proc. zwyżkach na otwarciu, indeksy w Paryżu i Frankfurcie po południu zyskiwały po około 1 proc. DAX i CAC40 także znalazły się na poziomach najwyższych od kilkunastu miesięcy. Londyński FTSE pozostawał mocno w tyle, rosnąc o zaledwie 0,3 proc. Trudno uznać, że bykom pomagały dane makroekonomiczne.

Co prawda wskaźniki aktywności gospodarczej w przemyśle w większości krajów strefy euro okazały się nieco wyższe niż przed miesiącem, ale zasadniczej poprawy sytuacji nie sygnalizują. Wyjątek stanowiły PMI dla Chin, który wrócił powyżej poziomu 50 punktów i Stanów Zjednoczonych, gdzie wskaźnik wzrósł z 51 do 52,8 punktu, czyli znacznie mocniej, niż się spodziewano. Na poprawę sytuacji na giełdach większy wpływ wywarły informacje o rozpoczęciu przez Grecję skupu własnych obligacji w celu zmniejszenia zadłużenia. Indeks w Atenach zwyżkował o ponad 1,5 proc. Słabe zachowanie wskaźnika w Madrycie miało związek z oficjalnym wystąpieniem Hiszpanii o pomoc dla banków w wysokości 39,5 mld euro.

Sesja na Wall Street zaczęła się od wzrostu indeksów po 0,4-0,5 proc. Jednak nieoczekiwany spadek wskaźnika aktywności amerykańskiego przemysłu, liczonego przez Instytut Zarządzania Podażą (ISM) z 51,7 do 49,5 punktu doprowadził do redukcji wcześniejszej zwyżki.

Na godzinę przed końcem handlu w Warszawie indeks naszych największych spółek zyskiwał 0,8 proc., WIG rósł o 0,5 proc., a mWIG40 tracił 0,2 proc., a sWIG80 zniżkowały o 0,1 proc. Obroty sięgały 500 mln zł.

Roman Przasnyski