Byki nie zdołały utrzymać indeksu blue chips powyżej 2400 punktów, ale większej szkody nie doznały. Podaż nie była zbyt agresywna i koncentrowała się na zaledwie kilku spółkach.

Środowa sesja przyniosła pogłębienie korekty na warszawskim parkiecie. Najbardziej widoczna była ona w przypadku indeksu największych spółek oraz w nieco mniejszym stopniu, wskaźnika szerokiego rynku. Tylko przez dwie pierwsze godziny bykom udało się utrzymać WIG20 powyżej 2400 punktów. Późniejszy atak podaży nie był zbyt gwałtowny, ale ze spadkiem o 0,7 proc. indeks należał do najsłabszych na naszym kontynencie. Przez większą część dnia wskaźniki małych i średnich spółek trzymały się nad kreską.

W gronie największych firm spadkowiczów było niewielu, ale to wystarczyło, by indeks szedł w dół. Przed południem liderem w tej grupie były zniżkujące o niemal 3 proc. akcje Telekomunikacji Polskiej. O ponad 2,5 proc. taniały też papiery KGHM i chwilami skutecznie konkurowały z walorami telekomu. Ponad 2 proc. przecenę zaliczały też akcje PGE, a o ponad 1 proc. w dół szły papiery PKO. Sytuacji indeksu blue chips nie były w stanie poprawić zwyżkujące o ponad 2,5 proc. akcje TVN oraz rosnące po około 1,5 proc. walory GTC, Banku Handlowego, Lotosu i Synthosu.

Na szerokim rynku zwracał uwagę 12,5 proc. skok walorów Remaku po informacji o podpisaniu kontraktu z Alstomem o wartości 35 mln zł. O ponad 10 proc. rósł kurs CEDC po wznowieniu notowań po przerwie spowodowanej kolejnym opóźnieniem w publikacji raportu finansowego spółki. Tym razem korekta wyników zadowoliła inwestorów. O 5 proc. w górę szły papiery Polimeksu. Ostry zjazd kontynuowały papiery Polskiego Jadła i ukraińskiej spółki Sadovaya. Notowania obu firm zniżkowały w środę po 10-12 proc.

Huśtawka nastrojów była widoczna na giełdach w Paryżu i Frankfurcie. Po porannych spadkach o 0,4-0,5 proc., indeksy kilkukrotnie zmieniały kierunek ruchu. Niewiele z tych wahań można wywnioskować. Konsekwentnie na wartości tracił londyński FTSE. Po południu skala zniżki sięgała w jego przypadku 0,3-0,5 proc.
Negatywnie na sytuację na naszym kontynencie oddziaływało przełożenie decyzji w sprawie pomocy dla Grecji oraz obawy związane z unijnym budżetem.

Niejednoznaczne informacje napływały zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 410 tys., a więc była wyższa niż się spodziewano, choć mniejsza niż przed tygodniem. Pozytywną niespodziankę sprawił indeks aktywności w przemyśle, rosnąc do 52,4 punktu.

Te dane wielkiej reakcji na rynkach jednak nie spowodowały. Negatywnym zaskoczeniem był odczyt wskaźnika nastrojów konsumentów. Spodziewano się jego wzrostu do 84,6 punktu, a zwiększył swoją wartość do zaledwie 82,7 punktu. Indeksy na Wall Street w pierwszych minutach handlu oscylowały wokół poziomu wtorkowego zamknięcia. Fakt, że dane makroekonomiczne nie miały dla inwestorów większego znaczenia wskazuje na to, że uwaga koncentruje się wciąż na fiskalnym klifie.

Na pół godziny przed końcem sesji indeks naszych największych spółek tracił 1 proc., WIG spadał o 0,6 proc., a sWIG80 o 0,2 proc. Wskaźnik średnich firm zyskiwał 0,2 proc. Obroty sięgały 660 mln zł.

Roman Przasnyski