Po silnym osłabieniu polskiej waluty nadszedł czas na korektę. Ostatnie dwa dni pozwoliły umocnić naszą walutę o 4 grosze w stosunku do euro. Ruchu nie należy jednak interpretować jako odwrócenie trendu, a jedynie jako odreagowanie wcześniejszych wzrostów.

Czwartek przyniósł nam sporą dawkę negatywnych informacji z Europy. Gospodarka europejska się kurczy, a kolejnym dowodem popierającym tą tezę jest spadające PKB w Strefie Euro. Co prawda spadek jest nieznacznie mniejszy od oczekiwań, ale jego wartość na poziomie -0,6% r/r nie jest dobrą wróżbą. Klimat inwestycyjny na starym kontynencie w dalszym ciągu opisać można jako niekorzystny.

W dniu wczorajszym mieliśmy kolejną odsłonę „europejskiego pokera” w wydaniu Hiszpanii i Niemiec. Tym razem Hiszpanie wskazują na możliwość wystąpienia o linię kredytową do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, co jest odpowiedzią na niemiecką opozycję wobec pomocy europejskiej skierowanej dla tego państwa. Pytanie nasuwa się jedno: Kto pierwszy krzyknie: sprawdzam?

Wczorajszy dzień przebiegał pod dyktando doniesień zza oceanu. Początek dnia determinowany był spekulacjami, których źródeł doszukiwać należy się w publikacji zapisków z posiedzenia FOMC. Jedną z informacji, której można było się doszukać w dokumencie są głosy części członków komitetu co do zwiększenia skali programu QE3. Działanie takie miałoby na celu wypełnienie luki jaka powstanie na rynku z końcem roku, gdy wygaśnie program Operation Twist. Ponadto na uwagę zasługuje pozytywny wpływ programu QE3 na rynek nieruchomości w Stanach, co może stać się ostatecznym argumentem za jego przedłużeniem, a nawet zwiększeniem jego skali.

Również po południu oczy inwestorów zwrócone były na USA. O godzinie 14.30 zaprezentowano inflację CPI. Nie było zaskoczenia. Odczyt inflacji był niemal zgodny z oczekiwaniami a jej poziom nie powinien budzić niepokojów. O tej samej godzinie napłynęły dane z amerykańskiego rynku pracy. Ilość wniosków o zasiłki dla bezrobotnych okazała się gorsza od oczekiwań. Ich liczba w poprzednim tygodniu wzrosła i była znacząco większa aniżeli spodziewali się analitycy (odczyt: 439 tys.; oczekiwania: 375 tys.).

Podkreślić należy jednak, że trudno interpretować jednoznacznie wskazania płynące z amerykańskiego rynku pracy. Wydłużenie kolejki po zasiłki w znacznym stopniu jest wynikiem huraganu Sandy. Spowodował on przestoje u wielu przedsiębiorców za oceanem a amerykańskie prawo pracy pozwala w takim wypadku na zarejestrowanie pracowników jako bezrobotnych.

Dzisiejszy dzień nie będzie obfitował w ciekawe odczyty makroekonomiczne. W tej sytuacji uwaga inwestorów powinna skupić się raczej na szerokim rynku, gdzie będziemy mieli do czynienia m.in. ze spotkaniem Baracka Obamy z członkami Kongresu. Spotkanie dotyczyć ma klifu fiskalnego, jednak trudno spodziewać się by padły na nim konkrety. Interesujące dane napłyną o godzinie 15.15. Podana zostanie wtedy do publicznej wiadomości wielkość amerykańskiej produkcji przemysłowej w październiku. Rynki oczekują, że jej wartość w poprzednim miesiącu wzrosła o 0,2% w ujęciu miesięcznym.

Michał Iskat - specjalista Cash management w Internetowykantor.pl