O dzisiejszej sesji na GPW można powiedzieć niewiele więcej poza tym, że się odbyła. Obroty oraz zmienność były bardzo niskie, a wszystko za sprawą zbiegu kilku czynników. Decydującym źródłem marazmu był nieoczekiwany brak sesji w USA ze względu na przygotowania Nowego Jorku do uderzenia huraganu Sandy. To pierwsze od 27 lat zamknięcie amerykańskiego parkietu ze względu na trudne warunki atmosferyczne.

A sam huragan w ocenie meteorologów będzie najsilniejszym w historii, który uderzy w kontynentalną część USA. Mimo groźby poważnych zniszczeń, inwestorzy w Europie przyjęli postawę wyczekującą na to jak na huragan zareagują ich koledzy w USA.

Tak to już niestety jest, że brak notowań na Wall Street paraliżuje warszawski handel i obrót w skromnej kwocie niecałych 400 mln złotych jest tego dowodem. Zmiany głównych indeksów były niewielkie i z marazmu nie potrafiły ich wyprowadzić negatywne informacje z Grecji, gdzie Berlin nie zgadza się na powtórną restrukturyzację długu twierdząc, że jest to niezgodne z niemieckim prawem. Niewiele do obrotu sprawy wniosły też dzisiejsze dane, mimo że ich wydźwięk był pozytywny za sprawą wyższego od oczekiwań wzrostu wydatków Amerykanów.

Nawet zmiany cen akcji spółek publikujących dzisiaj wyniki były niewielkie. Mowa tutaj o Banku Millennium oraz Budimeksie. W obu przypadkach zyski okazały się wyższe od prognoz, ale zapewne trudna przyszłość wstrzymywała inwestorów z zakupami. W trakcie sesji słabością po raz kolejny wyróżniały się walory Telekomunikacji Polskiej, które przy największych na rynku obrotach spadały na nowe tegoroczne minima. Ponadto pod sam koniec dnia lekko negatywnie rozczarował KGHM. Spółka opublikowała bowiem nowe prognozy zysku na ten rok, które nieco minęły się z oczekiwaniami rynku. Sam indeks WIG20 trwał mimo tych wiadomości niewzruszenie i dzień zakończył kosmetyczną zniżką.

Trzeba mieć nadzieję, że jutro za sprawą debiutu ZE PAK oraz wyników Lotosu i BRE Banku rynek nieco ożyje, choć ze względu na zbliżający się dzień Wszystkich Świętych oraz możliwość kolejnego dnia bez notowań na Wall Street trzeba się liczyć z możliwością kolejnej sesji wyczekiwania. Tak to już od kilku tygodni bywa, że indeksy przez znaczną część czasu niewiele zmieniają swoją wartości, by potem w zaledwie kilka godzin przebyć drogę z jaką nieskutecznie próbowały mierzyć się przez całe tygodnie.

Łukasz Bugaj