Kolejne dane potwierdzają to, co od pewnego czasu widać już gołym okiem, a czego jeszcze na początku miesiąca nie dostrzegła Rada Polityki Pieniężnej (RPP). Mianowicie, spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce.

We wrześniu roczna dynamika sprzedaży detalicznej osunęła się do 3,1% z 5,8% w sierpniu. To najgorsze dane od ponad dwóch lat. Są one też wyraźnie gorsze od prognoz. Rynkowy konsensus kształtował się na poziomie 5% R/R.

Postępujące spowolnienie sygnalizuje też opublikowany jednocześnie przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) raport nt. koniunktury gospodarczej. W październiku wskaźnik koniunktury w przemyśle spadł do -11 pkt. z -6 pkt., w handlu do -9 pkt. z -7 pkt., a w budownictwie do -26 pkt. z -22 pkt.

Złoty, który od rana tracił na wartości, reagują na przecenę EUR/USD i pogorszenie nastrojów na europejskich parkietach, zareagował osłabieniem na dane opublikowane przez GUS. O godzinie 10:36 za euro trzeba było zapłacić 4,1250 zł wobec 4,1170 zł tuz przed danymi i 4,1013 zł wczoraj na koniec dnia. Wspólna waluta jest dziś najdroższa od końca września br. Dolar kosztował natomiast 3,1662 zł wobec 3,16 zł przed danymi i 3,1377 zł w poniedziałek.

Dzisiejsze dane, podobnie jak wcześniej publikowane dane o produkcji przemysłowej, indeksie PMI dla przemysłu, czy też wczorajszy raport o inflacji bazowej w Polsce, zwiększają presję na cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Nie tylko jest przesądzona obniżka stóp o 25 punktów bazowych (pb) na listopadowym posiedzeniu, ale też wydają się prawdopodobne prognozowane przez rynek trzy obniżki do końca I kwartału przyszłego roku. To nie będzie pomagać złotemu. Aczkolwiek też mu dodatkowo nie zaszkodzi.

Opublikowane dziś dane tworzą negatywny sentyment do złotego. Jednak o tym na jakich poziomach zakończą dziś notowania pary USD/PLN i EUR/PLN zdecydują już nastroje na rynkach globalnych i zachowanie EUR/USD. Dalsze pogorszenie nastrojów osłabi polską walutę. Jego poprawa może natomiast nieco ją wzmocnić, jednakże szanse na odrobienie dotychczasowych strat są już niewielkie.

Marcin R. Kiepas