Sezon wyników amerykańskich firm rozpoczęty. Alcoa zarobiła 3 centy na akcję, jedną czwartą tego, co poprzednio i to bez uwzględnienia straty ze zdarzeń jednorazowych. Kurs lekko wzrósł, byki nie są więc bez szans.

Mimo wtorkowej kontynuacji spadków, na głównych europejskich parkietach nic wielkiego się nie stało. DAX zatrzymał się 20 punktów powyżej dołka z końca września. Dopiero przełamanie tego poziomu mogłoby skutkować zniżką w okolice 7000 punktów, czyli sierpniowej prawie miesięcznej konsolidacji. W Paryżu sytuacja jest niemal identyczna. Choć z technicznego punktu widzenia obraz rynku niewiele się zmienił, dwudniowe spadki bez wyraźnego powodu, nie świadczą najlepiej o kondycji byków.
Na nowojorskim parkiecie sytuacja wyjaśniła się już w pierwszych godzinach handlu. Po krótkim rozbiegu niedźwiedzie sprowadziły S&P500 do 1442 punktów, czyli 0,9 proc. poniżej poniedziałkowego zamknięcia. Przez cały dzień byki nie były w stanie odrobić strat, a w ostatnich minutach całkiem opadły z sił. Indeks ostatecznie zniżkował o 1 proc. Dorobek pięciu sesji stopniał do zera w jeden dzień. Teraz wypada jedynie czekać na kolejne ruchy. Powinny być one determinowane reakcjami na kolejne publikacje wyników finansowych spółek.

Indeks naszych największych spółek zaczyna mieć coraz większe problemy z utrzymaniem się w okolicach 2400 punktów. Od siedmiu sesji każda próba wyjścia powyżej tego poziomu powoduje reakcję niedźwiedzi. Na razie wyraźnej przewagi nie są one w stanie osiągnąć, ale wkrótce zniecierpliwienie może skłonić większą grupę inwestorów do pozbywania się akcji. Sytuacja, jaką obserwujemy od kilku dni może też wskazywać na umiejętnie prowadzony proces redukowania pozycji przez część graczy. Mogą o tym świadczyć "działania ratunkowe" powstrzymujące większy spadek indeksu, prowadzone przez podtrzymywanie kursów pojedynczych, ale znaczących dla jego wartości spółek.

Wczoraj były to papiery Telekomunikacji Polskiej, w poniedziałek walory PZU, w miniony czwartek Pekao, w poprzednią środę KGHM i Telekomunikacji. A każdej z tych sesji akcje tych "perełek" szły pod prąd powszechnej na rynku spadkowej tendencji. W dalszym ciągu godna podkreślenia jest dobra postawa małych i średnich firm. Co prawda sWIG80 zniżkował wczoraj o 0,7 proc. (był to pierwszy tak silny spadek od końca lipca, czyli od jedenastu tygodni, ale wielkiej wyrwy w tendencji zwyżkowej na razie nie spowodował. mWIG40 zdołał się utrzymać minimalnie nad kreską, utrzymując wcześniejszy dorobek.
W Azji zdecydowana przewaga spadków. Przoduje w tym Nikkei, zniżkujący na godzinę przed końcem handlu o 2 proc. W przypadku większości pozostałych indeksów straty nie przekraczały kilku dziesiątych procent.

Dziś Wall Street będzie miała szansę zareagować na publikację Beżowej Księgi, czyli raportu Fed o stanie i perspektywach gospodarki Stanów Zjednoczonych. Sensacji jednak raczej nie należy oczekiwać. Karty w tej grze są już dobrze znane, liczyć mogą się jedynie narracyjne niuanse.

Roman Przasnyski