Hiszpański parlament uchwalił budżet na przyszły rok pod presją wyborców i rynków. Wygrały rynki. Dziś propozycje budżetowe przedstawi prezydent Francji.

Wczorajsze wzrosty na giełdach były bardziej odreagowaniem wcześniejszych spadków niż reakcją na decyzję hiszpańskiego parlamentu, który mimo protestów społecznych przegłosował budżet na przyszły rok zakładający dalsze cięcia wydatków oraz pogłębienie recesji. Zresztą pod koniec dnia kupujący opadli z sił (za wyjątkiem GPW, gdzie WIG20 na końcowym fixingu silnie wzrósł), a przecież Hiszpanie decyzji nie zmienili.

W USA zwyżka była silniejsza. S&P zyskał 1 proc., a presja podaży widoczna była właściwie tylko w zatrzymaniu tempa zwyżki pod koniec dnia, nie zaś w realizacji zysków. Trudno znaleźć powód do takiej siły rynku, ponieważ dane makro - zwłaszcza dotyczące wydatków na dobra trwałe - były głęboko rozczarowujące.

Rozczarowujące są także dane napływające dziś rano z Azji. Produkcja przemysłowa w Japonii spadła o 1,3 proc., a koreańska o 0,7 proc. Nikkei stracił dziś 0,9 proc., ponieważ może to oznaczać, że PKB Japonii spadł w III kwartale. Nastrojów nie poprawiły nawet lepsze od oczekiwanych wydatki gospodarstw domowych (wzrost o 1,8 proc.). Kospi zyskał 0,4 proc. ponieważ inwestorzy zbagatelizowali spadek produkcji sądząc, że duży wpływ miał na to strajk w fabrykach Hyundaia. Na godzinę przed końcem notowań indeks giełdy w Szanghaju zyskiwał 1 proc., a w Hong Kongu 0,4 proc.

Europa ma szansę na kontynuację zwyżek. Indeksy mogą szybko odrobić straty z wczorajszej końcówki, ponieważ obawy o zachowanie Wall Street po słabych danych makro, okazały się bezzasadne. Gwoździem programu będzie dziś raport z audytu hiszpańskich banków oraz wystąpienie prezydenta Francji z propozycją przyszłorocznego budżetu, który wedle słów samego Hollande'a ma być najtrudniejszym od 30 lat, a rząd musi znaleźć 30 mld EUR oszczędności. Dodatkowo liczyć się będą dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech, wydatkach konsumentów we Francji, dochodach i wydatkach Amerykanów. Dane będą zapewne słabe, już wiadomo, że sprzedaż detaliczna w Niemczech była niższa o 0,8 proc. r/r. Słabsze dane mogą ograniczać zapał do kupowania akcji.

Emil Szweda