Wygląda na to, że samo luzowanie polityki pieniężnej nie wystarczy do podtrzymania giełdowej hossy. Nazbierało się zbyt wiele problemów, które inwestorów niepokoją, a wciąż pojawiają się nowe.

Można odnieść wrażenie, że od poprzedniego piątku niewiele się w kwestiach okołorynkowych zmieniło. Tłumaczenie zmiany nastrojów inwestorów chęcią realizacji zysków czy działaniem zasady "kupuj plotki, sprzedawaj fakty" chyba nie dotyka sedna problemu. Wbrew pozorom pojawiło się sporo informacji, z których być może żadna nie była tak istotna, by wpłynąć negatywnie na rynki, ale z ich sumy wyłania się obraz niezbyt optymistyczny.

Premier Grecji wyraził zniecierpliwienie powtarzającymi się opiniami o tym, że jego kraj może strefę euro opuścić. Minister finansów Hiszpanii oświadczył, że dalsze oszczędności budżetowe nie są możliwe, co stawia pod znakiem zapytania ewentualną pomoc finansową oraz moc deklaracji EBC o skupowaniu obligacji. Nie wiadomo czyje papiery skarbowe miałyby być skupowane, skoro nie greckie i nie hiszpańskie. Wątpliwe, by z tej możliwości skorzystały Włochy.

Wielki szum, spowodowany przez Mario Draghiego może się więc okazać jedynie skromnym szelestem. Tym bardziej, że Angela Merkel w dalszym ciągu sprzeciwia się wyposażeniu Europejskiego Funduszu Stabilności w licencję bankową i zwiększeniu niemieckiego udziału w finansowaniu ratunkowych mechanizmów. Niemcy wyrażają ponadto wątpliwości w kwestii objęcia przez EBC zintegrowanego nadzoru nad europejskimi bankami.

Cały ten zestaw wystarczył do schłodzenia nastrojów na parkietach. Indeksy nie ucierpiały zbyt mocno, ale spadki były powszechne. Oczywiście można wierzyć, że finansowy walec Fed wszystko wyrówna, ale to przekonanie nie wydaje się już tak silne. Zanim rezerwa rzuci pieniądze na rynek, inwestorzy będą musieli radzić sobie z takimi informacjami, jak spadek wskaźnika aktywności przemysłu w okolicach Nowego Jorku z minus 5,85 do minus 10,4 punktu. Na razie skutki osłabienia wiary w Fed są symboliczne, jeśli mierzyć jej zmianą indeksów. Zniżkowały one po 0,3 proc. Na giełdach azjatyckich także przeważały niewielkie spadki. Nikkei tracił 0,4 proc., indeksy w Szanghaju szły w dół o 0,2-0,6 proc.

Dziś informacji makroekonomicznych nie będzie zbyt wiele. Jak zawsze śledzony będzie jednak odczyt indeksu nastrojów niemieckich inwestorów instytucjonalnych, liczony przez ZEW. Oczekuje się jego poprawy z minus 25,5 do minus 19 punktów. Po południu poznamy saldo rachunku bieżącego Stanów Zjednoczonych, wielkość napływu kapitałów oraz indeks rynku nieruchomości.

Część serwisów emocjonuje się poniedziałkowym tąpnięciem cen ropy naftowej, a wyjaśnień szukają w działaniu automatycznych systemów transakcyjnych, błędzie tradera lub pogłoskach o uwolnieniu części amerykańskich rezerw. Warto jednak zauważyć, że w poniedziałek silne spadki notowań miały miejsce w przypadku większości surowców. Dziś rano też nie było lepiej. Na tych rynkach też nie wierzą w Fed?

Roman Przasnyski