Duży dysonans pomiędzy odczytami ADP, który wczoraj podawał odczyt rzędu 201 tys. nowych etatów w sierpniu, a oficjalnymi danymi Departamentu Pracy (96 tys. etatów poza rolnictwem, oraz 103 tys. w sektorze prywatnym), przy jednoczesnej rewizji w dół odczytów za lipiec, sprawił, że spekulacje nt. możliwego zainicjowania programu QE3 przez FED już na przyszłotygodniowym posiedzeniu FOMC wróciły jak bumerang.

Zwłaszcza, że inwestorzy natychmiast przypomnieli sobie dość gołębie zapiski z sierpniowego spotkania, gdzie stwierdzono, iż FED będzie gotów działać, jeżeli uzna, iż tempo wzrostu gospodarczego nie będzie satysfakcjonujące. Zresztą jest to też dobry moment na QE3 z innego powodu – FED ma zaplanowaną dość rozbudowaną konferencję prasową w czwartek, na której opublikuje też najnowsze prognozy wzrostu gospodarczego. Jednak ci, którzy liczą na to, iż kolejna runda skupu aktywów przez FED będzie analogiczna do poprzednich, mogą się zawieść.

W komentarzach opisujących ostatnie wystąpienie szefa FED w Jackson Hole 31 sierpnia, a także przy okazji publikacji wspomnianych zapisków FED (22 sierpnia), zwracałem uwagę na możliwość w której QE3 będzie programem elastycznym, niejako porcjowanym przez FED na raty podczas każdego kolejnego posiedzenia. Ta wersja może okazać się w obecnej sytuacji gospodarczo-rynkowej bardziej skuteczna, chociaż trudno jednoznacznie ocenić, jaka będzie krótkoterminowa reakcja inwestorów.

Na razie jednak dolar zareagował typowo, bo osłabieniem. W przypadku EUR/USD wybiliśmy się ponad górne ograniczenie kanału wzrostowego na 1,2735, chociaż wydaje się, że zamknięcie tygodnia będzie jednak w obszarze kanału. Z kolei GBP/USD naruszył opór na 1,60, a AUD/USD dotknął wyznaczanych rano okolic 1,0390. Ciekawie wyglądał po południu szwajcarski frank, który zaczął się wyraźnie umacniać względem euro i dolara. Można odnieść wrażenie, że rynek po dłuższym „namyśle” doszedł do wniosku, iż spekulacje nt. ustanowienia wyższego punktu odniesienia dla EUR/CHF przez SNB nie mają mocnych podstaw (pisałem o tym w ostatnich komentarzach).

Poza danymi z USA warto dzisiaj zwrócić uwagę na wątek hiszpański. Rano zwracałem uwagę, iż za chwilę rynek zacznie się zastanawiać na ile realne jest szybkie zaimplementowanie programu OMT dla Hiszpanii, oraz czy rząd Mariano Rajoya nie rozpocznie dyplomatycznej gry na odsuwanie tego programu w czasie, chcąc jednocześnie wynegocjować jak najlepsze warunki dla potencjalnego bailoutu, czytaj jak najłagodniejszy nadzór nad reformami. W efekcie spadek rentowności tamtejszych obligacji dzisiaj wyhamował, a papiery 2-letnie wróciły powyżej poziomu 3 proc. Wypowiedź wicepremier Hiszpanii, która przyznała dzisiaj po cotygodniowym posiedzeniu gabinetu, iż kwestia warunków potencjalnej pomocy powinna jeszcze zostać dokładnie omówiona na posiedzeniu Eurogrupy w przyszłym tygodniu, zdaje się potwierdzać tą tezę.

Z technicznego punktu widzenia wyłamanie się z kanału wzrostowego na EUR/USD (wybicie ponad 1,2735) może sugerować ruch w stronę oporu na 1,2820 (szczyty z maja b.r.). Nie można jednak wykluczyć, iż rynek wróci dzisiaj do wnętrza wspomnianego kanału, tj. zamkniemy tydzień poniżej 1,2735. Nie powinniśmy się koncentrować tylko na QE3, ale i też na ryzyku słabszych odczytów z Chin w niedzielę, czy też pewnej niepewności związanej z decyzją niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w czwartek (chociaż anonimowo niemieccy prawnicy twierdzą, że TK nie zablokuje ustaw o ESM i pakcie fiskalnym). Warto będzie też śledzić zaprezentowany już wątek hiszpański, jako powiązanie z ostatnimi decyzjami ECB. Reasumując, pewna, chociaż płytka korekta na EURUSD na początku tygodnia nie jest wykluczona. Nie powinniśmy jednak oczekiwać zejścia poniżej 1,2680-1,2700.

Marek Rogalski