Teoretycznie dzisiejsza sesja mogła być ciekawą. Początek nowego miesiąca często zachęca nowy kapitał do wejścia na rynek, co teraz mogło być zwielokrotnione zakończeniem wakacji i powrotem inwestorów z dalekich wojaży. Ponadto w piątek po sesji na rynek napłynęła lawina ostatnich raportów ze spółek, z których największą uwagę przekłuwały te budowlane. Oczywiście przeszkadzało dzisiejsze święto za oceanem, które skutkowało brakiem sesji na Wall Street.

Tym niemniej Europejczycy od czasu do czasu potrafią sami z siebie wyprowadzić interesującą, nierzadko wzrostową sesję. Niestety tym razem tak nie było.
Zwyżkę co prawda obserwowaliśmy, ale tylko na początku notowań i to pomimo całego zestawu gorszy danych. Najpierw inwestorzy musieli zmierzyć się ze wskaźnikami PMI z Chin, które zaskoczyły negatywnie. Oficjalny wskaźnik dla przemysłu spadł w sierpniu do 49,2 pkt z 50,1 pkt w lipcu.

Był to najniższy odczyt od listopada zeszłego roku i pierwszy od tamtego czasu wynik poniżej newralgicznego poziomu 50 pkt. Jeszcze słabszy, gdyż najniższy od marca 2009 roku, był wskaźnik publikowany przez bank HSBC, ale o jego słabości dowiedzieliśmy się już wcześniej z wstępnego odczytu. Mimo kontynuacji osłabienia za Wielkim Murem, które prawdopodobnie będzie skutkowało nieosiągnięciem w tym roku niedawno obniżonego celu wzrostu gospodarczego do poziomu 7,5%, indeksy kosmetycznie rosły. Nadal bowiem działała zasada „im gorzej, tym lepiej gdyż pomogą banki centralne lub rządy”. Problem jednak w tym, że w Chinach nikt specjalnie nie kwapi się do poważnego pomagania gospodarce, a już na pewno nie ma mowy o podobnym programie, jaki w 2009 roku rozruszał całą gospodarkę i ceny surowców.

Słabe były również odczyty europejskie, może z jednym wyjątkiem. Chodzi o wskaźnik hiszpański, który wzrósł w sierpniu do 44 pkt z 42,3 pkt w lutym. Poziom nadal niski, ale przynajmniej widać było poprawę. Podobnej poprawy nie dało się jednak zaobserwować we Włoszech (spadek do 43,6 pkt z 44,3 pkt wcześniej) i Polsce, gdzie indeks dalej zniżkował do 48,3 pkt, czyli był poniżej prognoz i piąty miesiąc poniżej granicznego poziomu 50 pkt, co oznacza postępującą dekoniunkturę w sektorze przemysłowym.

Zapewne podobny wskaźnik dla budownictwa byłby zdecydowanie niżej, gdyż wyniki PBG i Polimex-Mostostalu były zdecydowanie gorsze od oczekiwań. Kursy akcji tych spółek co prawda otworzyły się nisko, ale później straty próbowały redukować. Sam rynek również notowania rozpoczął pozytywną nutą i specjalnie nie przejmował się prasowymi spekulacjami jakoby w tym tygodniu na sprzedaż miała zostać wystawiona część akcji PZU w posiadaniu Skarbu Państwa. Początkowo wyglądało to jak kopia sesji z piątku. Udany początek, potem konsolidacja i zakończenie sesji kolejnym wzrostem.

Ten schemat po części został powielony, ale zwyżka była mniejsza, konsolidacja trudniejsza do przeprowadzenia, a obroty niezmiernie niskie, co wymowę całości notowań wyraźnie podważało. Mimo początku nowego miesiąca, który ponadto ma w zamierzeniu zakończyć letni marazm i nieco ożywić handel na parkietach, dzisiejsza sesja idealnie wpisywała się w schemat przeczekania jaki często towarzyszy dniom bez handlu na Wall Street. Najwidoczniej na przełom przyjdzie nam jeszcze poczekać i czas rynkowych rozstrzygnięć, choć może być blisko, to wciąż leży przed nami.

Łukasz Bugaj