Jednym z kluczowych elementów wpływających na wycenę waluty, jest kwestia zaufania do polityki fiskalno-gospodarczej prowadzonej przez rząd.

Jeżeli na horyzoncie pojawiają się zagrożenia dla wzrostu gospodarczego, to rynki finansowe automatycznie zadają sobie pytanie w jaki sposób wpłynie to na utrzymanie dotychczasowej dyscypliny budżetowej. Można domniemywać, że wielu uczestników rynku próbowało szukać takiej odpowiedzi po ostatnich słabych danych z polskiej gospodarki – w zeszłym tygodniu okazało się, że PKB wzrósł w II kwartale o 2,4 proc. r/r.

Częściowo odpowiadają na nie opublikowane dzisiaj założenia do przyszłorocznego budżetu. Resort finansów założył w nim wzrost na poziomie 2,2 proc. (pierwotnie było to 2,9 proc., ale ostatnio często przywoływano poziom 2,5 proc.), deficyt na poziomie 35 mld zł (to o 3 mld zł powyżej założeń zapisanych w programie konwergencji, który był przedłożony kilka miesięcy temu Komisji Europejskiej), oraz średnioroczną inflację na poziomie 2,7 proc. i potrzeby pożyczkowe rządu na poziomie 145 mld zł. Relatywnie niskie są oczekiwania inflacyjne, co może sugerować, iż rząd liczy na to, iż RPP będzie aktywniej wspierać wzrost gospodarczy w postaci bardziej agresywnych cięć stóp procentowych.

Chociaż wszyscy mamy świadomość, iż pełne przełożenie tych działań na gospodarkę będzie wykraczać poza rok 2013. Dlatego też zagraniczni inwestorzy mogą otrzymać obszerniejszy obraz sytuacji po zaplanowanym na połowę września kolejnym expose premiera Donalda Tuska.

Z pojawiających się przecieków wynika, iż rząd w większym stopniu postawi na wspieranie gospodarki, niż wzrost fiskalizmu, ale czy to okaże się wystarczające, aby utrzymać 2,2 proc. wzrost gospodarczy w kontekście szeregu zagrożeń z zewnątrz? Oczywiście nie jest to łatwo ocenić – tym samym znów liczy się to, aby być najbardziej przekonywującym…

Szczegółowo o rynku złotego pisaliśmy już w poprzednim wpisie, tym samym skupmy się tylko na sytuacji EUR/USD. Dzisiaj rynek był wyjątkowo spokojny, na co wpływ miała też absencja inwestorów z USA i Kanady (święto pracy). Widać, że rynek pomału pozycjonuje się na czwartkowe wystąpienie szefa ECB.

A tutaj mamy próby tonowania nastrojów – niemiecki minister finansów stwierdził, iż rynki finansowe nie powinny oczekiwać rewolucji, gdyż ECB ma świadomość konieczności działania tylko w ramach obowiązującego mandatu. Można, zatem odnieść wrażenie, iż próbuje się zawczasu rozładować nadmierne emocje przed czwartkiem, chociaż po notowaniach EUR/USD tego nie widać.

Niemniej niezaprzeczalnym faktem jest to, iż dzisiaj mamy nudną flautę zamiast możliwego ataku na maksimum z piątku. To jednak nie zmienia technicznego układu, który nadal pozostaje wzrostowy. Ewentualne wybicie ponad poziom 1,2588 może zwiększyć prawdopodobieństwo testu 1,2636. Mocne wsparcie to okolice 1,2540-45.

Marek Rogalski