Cały ostatni tydzień rynki finansowe czekały na wystąpienie Bena Bernanke podczas sympozjum naukowego w Jackson Hole. W piątek emocje sięgały zenitu i około południa inwestorzy zaczęli szturmować giełdy, zasypując maklerów zleceniami kupna.

Kilka godzin przed samym wystąpieniem szefa FED inwestorzy sami uruchomili sentyment „risk on”, windując w górę indeksy akcji (DAX +1.09%, CAC40 +1.00%, IBEX35 +3.13%). Wraz z zakupami akcji inwestorzy zainteresowali się również EUR, co pozwoliło na wybicie się EURUSD ponad 1.26 (max. 1.2627). Fala zakupów nie ominęła metali szlachetnych: srebro +3.27%, złoto +1.84%.

W tak radosnej atmosferze o 10.00 czasu nowojorskiego (16.00 w Warszawie) wszyscy uczestnicy rynków finansowych zasiedli przed monitorami, w oczekiwaniu na Bena Bernanke. Oczyma wyobraźni wszyscy widzieli już Bena Bernanke rozrzucającego z helikoptera stosy dodrukowywanych dolarów… Godzina 16.00 i nic… Drobne opóźnienie… Pięć minut później wszystko jest już jasne… Ben Bernanke nie powiedział nic nowego. Powtórzył wszystkie argumenty za ilościowym luzowaniem w polityce monetarnej i potwierdził, że FED jest gotów do działania… Rozczarowanie inwestorów nie trwało jednak długo. W zasadzie po 2-3 minutach wszyscy sobie przypomnieli, że w najbliższy piątek mamy publikacje danych z amerykańskiego rynku pracy, i nadchodzące spotkanie FOMC. Więc na najbliższe dni emocje inwestorów znów wrócą do Europy, by za około tydzień przypomnieć sobie o amerykańskim QE3.

Scena finansowa w nadchodzącym tygodniu należeć będzie do naszych europejskich aktorów. 6 września dowiemy się cóż takiego przygotowywał dla nas Mario Draghi z kolegami z EBC. Jego rezygnacja z wyjazdu do Jackson Hole sugeruje, że będzie to bardzo duża „bazooka”. To wydarzenie zdominuje rynki finansowe na najbliższe kilka dni.

Maciej Jędrzejak