Wygląda na to, że, że rynki wciąż liczą na działania banków centralnych i nie przejmują się negatywnymi informacjami z gospodarki. Tych ostatnich jest coraz więcej, a mimo to giełdy trzymają się mocno.

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego, sięgającego 0,3-0,4 proc. spadku głównych indeksów. Pierwsze dwie godziny handlu stały pod znakiem powielania scenariusza granego na giełdach we Frankfurcie i Paryżu. Kiepskie nastroje udzielały się naszym inwestorom, ale na ich poprawę reagowali wyjątkowo ochoczo. Później wskaźnik blue chips próbował utrzymywać swoją niezależność i brylował na naszym kontynencie w towarzystwie Aten i Moskwy. Przed południem, gdy CAC40 i DAX walczyły o utrzymanie się nad kreską, WIG20 zyskiwał 0,5-0,6 proc.

Indeks naszych największych spółek nie miał zbyt wielu przeciwników w swym gronie. DO nielicznych spadkowiczów należały spółki surowcowe. Rano o ponad 1 proc. traciły akcje KGHM po tym, jak spółka rozczarowała wynikami finansowymi za drugi kwartał. Dał się jej we znaki nie tylko podatek od wydobycia, ale i zagraniczne akwizycje. Skala spadku nie była jednak zbyt wielka. O ponad 1 proc. w dół szły także walory PKN Orlen.

Wczesnym popołudniem z przekraczającym 1,5 proc. zniżką rolę lidera spadkowiczów przejęły papiery PGNiG. Na drugim końcu skali znalazły się walory banków. Akcje Pekao chwilami zyskiwały ponad 3 proc. O ponad 2 proc. w górę szły papiery PKO, a walory Banku Handlowego rosły o 1,5 proc. W gronie firm sektora finansowego wyraźnie odstawały akcje BRE, zniżkujące o kilka dziesiątych procent. Po południu niedawne straty zaczęły odrabiać akcje TVN, które rosły o niemal 3 proc.

Większych emocji trudno było dopatrzeć się w segmencie małych i średnich spółek. Akcje Resbudu korygowały swój rajd z ostatnich kilku sesji, zniżkując o 14 proc., a po kilkunastodniowym marazmie o 15-20 proc. w górę poszły walory DSS. O ponad 5 proc. zniżkowały akcje Bomi i Mostostalu Export, o nieco ponad 4 proc. zniżkowały papiery City Interactive.

Nastroje na głównych giełdach europejskich początkowo nie były najlepsze. Niedźwiedzie jednak nie były zbyt agresywne. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie traciły po 0,3-04 proc. Po dwóch godzinach nastąpiła niewielka poprawa i na minusie pozostał jedynie FTSE. Inwestorzy nie przejmują się zupełnie danymi makroekonomicznymi. Nie zrobiły na nich wrażenia ani rozczarowujące informacje dotyczące słabnącego tempa wzrostu gospodarki japońskiej, ani fatalne dane o ponad 6 proc. spadku PKB Grecji. Zyskujący 0,7 proc. indeks giełdy w Atenach należał do przodujących wskaźników na naszym kontynencie. W najbliższych dniach inwestorzy dostaną sporą dawkę kolejnych danych. Nie można wykluczyć, że masa krytyczna złych wieści zostanie przekroczona i zobaczymy nieco większą korektę spadkową. Na razie nie na to nie wskazuje, ale rynkami rządzą bardziej emocje niż kalkulacje, więc do zmiany nastawienia może dojść bardzo szybko.

Po wyhamowaniu dynamiki wzrostowej fali na Wall Street, tamtejsze indeksy coraz bardziej skłaniają się ku spadkowej korekcie. Poniedziałkową sesję zaczęły od zniżki po około 0,2-0,3 proc. W tym przypadku decydujące znaczenie o najbliższej przyszłości mieć będą dane makroekonomiczne i rachuby na działania Fed.
Na półtorej godziny przed końcem handlu w Warszawie, indeks naszych największych spółek zyskiwał 0,3 proc.

Roman Przasnyski