Bilans opublikowanych dzisiaj danych z USA (słabsze od prognoz PMI i ISM dla przemysłu – zwłaszcza ISM ma trudności z powrotem powyżej 50 pkt.) można odebrać za punkt dla zwolenników dodatkowych stymulacji ze strony banku centralnego.

Odczyt ADP celowo pomijam, bo po pierwsze nie zawsze przekładał się on na rzeczywistą poprawę w danych Departamentu Pracy, a po drugie 163 tys. to lepiej, niż prognoza na poziomie 120 tys., ale gorzej, niż w czerwcu (172 tys.). Naszym zdaniem jedyne, co może zrobić dzisiaj FED to zwiększyć zakupy obligacji zabezpieczonych hipotekami tzw. MBS w ramach programu Operation Twist i zasugerować utrzymanie niskich stóp procentowych do połowy 2015 r. (do tej pory mówi się o końcu 2014 r.).

To może być uznane przez rynek jako pewna zapowiedź do jednak uruchomienia działań a la QE3 na wrześniowym posiedzeniu. Nie oznacza to jednak, iż FED na takie ruchy rzeczywiście się dzisiaj zdecyduje. To może rozczarować rynki, chociaż nie tak bardzo jak jutrzejszy komunikat ECB. Wprawdzie włoski premier Mario Monti poparł dzisiaj potencjalne działania ECB w kwestii stabilizowania rynku długu i wyraził nadzieję, że fundusz ratunkowy ESM dostanie w „stosownym czasie” licencję bankową, to inwestorzy cały czas zwracają uwagę na utrzymujący się opór Niemiec w tej materii. W ubiegłym tygodniu szef ECB dal rynkom wiele nadziei, których szybkie spełnienie jest po prostu niemożliwe.

Analiza techniczna EURUSD wskazuje, iż szanse na wyraźne złamanie okolic 1,2330 oddalają się, a rynek zaczyna wchodzić w prognozowaną na drugą połowę tygodnia korektę spadkową. Pierwszym celem mogą okazać się okolice 1,2224-41 oparte o minima z zeszłego tygodnia. Celem do piątku jest test rejonu 1,2150-70, ewentualnie jego naruszenie.

Marek Rogalski