Poniedziałek przypomniał inwestorom, iż kryzys w Europie jest daleki od zakończenia. Rynki na południu Europy w trakcie sesji traciły ponad 5 proc. Spadki zostały skorygowane w części w trakcie sesji amerykańskiej, jednak nadal jest nerwowo.

Pozytywnym zaskoczeniem są dane z chińskiej gospodarki, gdyby również z Europy napłynęły lepsze dane być może udałoby się powstrzymać lawinę wyprzedaży. Z drugiej strony mamy włączające się już do gry agencje ratingowe.

Rentowności biją rekordy
Trudno powiedzieć aby wczoraj w Europie wydarzyło się coś nadzwyczajnego. W piątek sygnałem do wyprzedaży była informacja, iż Walencja będzie potrzebować pomocy rządu, wczoraj mówiło się już o sześciu regionach. Równie dobrze wyprzedaż mogła zostać zapoczątkowana po nieudanej aukcji hiszpańskich obligacji w ubiegłym tygodniu – wtedy rynki żyły jednak jeszcze Benem Bernanke.

Jednak tak naprawdę problem niezmiennie pozostaje ten sam – dekoniunktura gospodarcza i brak kompleksowego rozwiązania na poziomie strefy euro. Ukontentowana przyznaniem hiszpańskiemu rządowi pożyczki dla banków Europa nie ma absolutnie żadnej koncepcji na zaistniałą sytuację. Zapewne znów będziemy świadkami gaszenia pożaru, a i do tego czasu sporo może się jeszcze wydarzyć, szczególnie, że Grecja również nie da o sobie zapomnieć. Pogłoski o wycofaniu się MFW z finansowania Grecji należy traktować jako taktykę negocjacyjną, po tym jak nowy grecki rząd przedstawił raczej absurdalną listę żądań w kwestii modyfikacji pakietu reform. Jednak to będzie zachęcało do rysowania przez strategów czarnych scenariuszy. Wczoraj rentowność hiszpańskich obligacji 10-letnich przekroczyła już 7,50%. Jako ciekawostkę warto odnotować, iż rentowność irlandzkich papierów po raz pierwszy od wielu miesięcy była niższa niż włoskich (6,25% wobec 6,33%).

Moody’s obniża perspektywę
Turbulencje rynkowe i wzrost rentowności obligacji oznaczają z reguły, iż wkrótce na scenę wkroczą agencje ratingowe. Na ten ruch nie trzeba było długo czekać – wczoraj po sesji w USA Moody’s obniżyła perspektywę Niemiec, Holandii i Luxemburgu do negatywnej, argumentując tę decyzję rosnącym ryzykiem dla funkcjonowania strefy euro. Ta decyzja miała jedynie przejściowy wpływ na notowania, ale o ile nastroje nie poprawią się, można spodziewać się zwiększonej aktywności agencji (w grze jest cały czas francuski rating, który np. w przypadku Moody’s jest teraz dokładnie taki jak dla Niemiec).

Lepsze dane z Chin
Nieco nieoczekiwanie dość zauważalnie wzrósł indeks PMI sporządzany przez HSBC/markit. Indeks w lipcu miał wartość 49,5 pkt., o 1,3 pkt. więcej niż w czerwcu i najwięcej od lutego. Być może zatem koniunktura w Chinach powoli zaczyna się poprawiać, co byłoby dla rynków bardzo pozytywnym sygnałem. Warto obserwować, czy symptomy te zostaną potwierdzone danymi np. z Niemiec (dziś PMI, jutro Ifo). Z drugiej strony indeks pozostaje poniżej 50 pkt. dziewiąty kolejny miesiąc.

Dziś dane ze strefy euro i wyniki Apple
Wstępne indeksy PMI poznamy dziś także we Francji, Niemczech i całej strefie euro. Naturalnie, gdyby dane zaskoczyły podobnie jak w przypadku Chin, mogłoby to pomóc wykreować rynkowe odreagowanie po wczorajszej wyprzedaży – dane z ostatnich miesięcy były bardzo słabe lecz czerwiec przyniósł w tej kwestii pewną stabilizację. Dane z Francji zostaną opublikowane o 8.58, zaś z Niemiec o 9.28.

Sezon wyników w USA nie wywołuje już tak dużych emocji na rynku jak w poprzednich tygodniach, ale dziś może się to zmienić. Po sesji wyniki opublikuje spółka Apple – w pierwszym kwartale spółka pozytywnie zaskoczyła, wpływając pozytywnie na szeroki rynek (po publikacji raportu umocnił się nawet złoty). Tym razem rynek oczekuje zysku na akcję na poziomie 10,35 USD przy przychodach 37,23 mld USD.

dr Przemysław Kwiecień