Trochę nieoczekiwanie polskie dane o produkcji przemysłowej były jednym z ciekawszych wydarzeń wczorajszego dnia. Dynamika produkcji przemysłowej mocno spowolniła, a budowlano-montażowej znalazła się na minusie, potwierdzając spowolnienie w polskiej gospodarce.

Tymczasem w ostatnich tygodniach rynki wschodzące cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony inwestorów zagranicznych, co przełożyło się na umocnienie złotego. Na rynku surowców obserwujemy coraz silniejsze wzrosty cen ropy, tym razem wsparte obawami po zamachu w Bułgarii.

Bernanke: inflacja nie wyżej niż 2%
Środowe wystąpienie szefa Fed w Kongresie nie wniosło nic do tego, co już wiemy o polityce Fed. Nie ma w tym zaskoczenia, gdyż ewentualne zmiany powinny być zasygnalizowane już we wtorek. Bernanke raz jeszcze pokreślił konieczność zmian po stronie polityki fiskalnej, rynek tego problemu na razie jeszcze nie bierze na poważnie. Bernanke uznał też, iż inflacja pozostanie na poziomie równym lub niższym niż 2%, nie sugerował jednak ryzyka deflacji, które to było dla Fed jednym z głównych argumentów za wprowadzeniem QE2.

Akcje w górę, złoto w dół
Co ciekawe, te same wystąpienia zostały różnie odebrane przez poszczególne rynki. Akcje i część rynków walutowych (AUDUSD, rynki wschodzące) reagowały pozytywnie, mimo iż Bernanke nie powiedział nic nowego. Po raz kolejny negatywnie zareagowały ceny złota, co może mieć w dłuższym terminie negatywne konsekwencje dla tego rynku – skoro kupujący nie wykorzystali sprzyjających okoliczności, pogorszenie nastrojów i ewentualna dalsza przecena euro mogą spowodować wyprzedaż na rynku kruszców.

Zamach w Bułgarii a ceny ropy
W bułgarskim Burgas doszło do zamachu na izraelskich turystów, z których co najmniej 8 poniosło śmierć. Izraelski rząd o zamach oskarża Iran i zapowiada odwet. W ostatnim czasie zaiskrzyło na linii Iran-USA i gdyby incydent w Bułgarii miał grozić akcją zbrojną przeciwko Iranowi (choćby ze strony samego Izraela), ceny ropy na pewno by wzrosły.

Polska: bardzo słabe dane, bardzo niewielka reakcja
Produkcja przemysłowa wzrosła w czerwcu jedynie o 1,2% w skali roku, zdecydowanie poniżej oczekiwań rynku i najwolniej od marca, kiedy to jednak dał o sobie znać niekorzystny efekt kalendarza. Co więcej, według GUS po wyeliminowaniu czynników o charakterze sezonowym spadek produkcji względem maja to aż 2%. Być może w niewielkiej części to efekt mistrzostw Europy, ale niestety należy brać pod uwagę, iż jest to przede wszystkim efekt spowolnienia w Europie i w konsekwencji mniejszej ilości zamówień składanych w polskich przedsiębiorstwach, jak i ograniczonej produkcji ze strony międzynarodowych korporacji. Jeszcze gorsze były dane o produkcji budowlano montażowej, która obniżyła się w czerwcu o 5,1% w skali roku.

W tym przypadku efekt Euro2012 zapewne odegrał kluczową rolę. Być może część prac została wstrzymana na okres mistrzostw i została wznowiona w lipcu, ale nie należy liczyć na takie ich tempo, jakie obserwowaliśmy do tej pory. Tym samym koło zamachowe inwestycji w polskiej gospodarce zdaje się hamować szybciej niż można było się spodziewać, choć potwierdzeniem tego będą dane za lipiec. Złoty stracił nieco po danych, ale reakcja to została w zasadzie całkowicie zniwelowana dzięki dobrym nastrojom na rynkach globalnych. Warto jednak pamiętać, iż złoty (podobnie jak inne waluty rynków wschodzących) zachowywał się ostatnio wyjątkowo dobrze, tak więc dane pokazujące wyraźne spowolnienie mogą ostudzić entuzjazm inwestorów i przy mniej korzystnym wpływie czynników globalnych przełożyć się na osłabienie polskiej waluty.

USA: ważne odczyty danych
Dziś poznamy dwa ciekawe raporty ze Stanów Zjednoczonych – tygodniowe dane z rynku pracy oraz raport Fed z Filadelfii. W ubiegłym tygodniu liczba nowych zarejestrowań bezrobotnych mocno obniżyła się (do 350 tys.), lecz część tej poprawy była efektem jednorazowym. Publikowane dziś dane (14.30, konsensus 365 tys.) pokażą zatem, czy nastąpiła rzeczywiście poprawa sytuacji na rynku pracy. Podobnym testem będzie indeks z Filadelfii (16.00, konsensus -7,7 pkt.), po tym jak indeks z Nowego Jorku (pierwsze miesięczne dane z USA za lipiec) okazał się wyższy niż oczekiwano.

dr Przemysław Kwiecień