Czwartkowa sesja na warszawskiej GPW zakończyła się wzrostem głównych indeksów. Jednak analitycy ostrzegają, że warunki zewnętrzne mogą nie pozwolić na kontynuowanie dobrej serii.

"Za nami kolejna udana sesja dla byków na GPW, na której WIG20 wzrósł o 1% przy ponad 700 milionach obrotów. Ponownie analizując wyniki sesji warto spojrzeć na różnicę w stylu handlu akcjami największych spółek oraz na szerokim rynku. W przypadku tych pierwszych mamy kolejny wyraźny wzrost, podparty obrotami i skoncentrowany przede wszystkim na kilku największych i najbardziej płynnych blue chips.

Na mniejszych spółkach z WIG20 oraz na szerokim rynku widzimy zarówno mniejszą skalę zwyżki, jak i wyraźnie mniejszą aktywność inwestorów wyrażaną obrotami. To kolejna w ostatnim czasie wskazówka, która mówi nam, że GPW jest rozgrywane przez kapitał zagraniczny" - ocenił analityk BDM Piotr Kaczmarek. "Wciąż jestem zdania, że celem jest wciągnięcie do gry krajowego kapitału i rozdystrybuowanie akcji wyżej i jednocześnie podtrzymuję zdanie, że sztuka ta raczej się nie uda, gdyż zachowanie rynku obligacji, surowców oraz walutowego (EUR/USD) raczej wskazuje na ryzyko dalszych spadków na giełdach" - ocenił analityk.

Dodał, że zarówno S&P500 jak i DAX znajdują się wyraźnie poniżej zeszłotygodniowych szczytów i łącząc ostatnie spadki tych indeksów ze wzrostem zmienności raczej należałoby się spodziewać dalszej przeceny na głównych rynkach akcji. "W takim otoczeniu na dłuższą metę naszego rynku nie uda się beznamiętnie wciągać do góry. Aby myśleć o większym i trwalszym wzroście, musielibyśmy zobaczyć przede wszystkim większą aktywność krajowego kapitału, jak i lepsze zachowanie się zewnętrznych elementów rynkowej układanki (waluty, surowce, obligacje). Oba te warunki nie są aktualnie spełnione" - podsumował Kaczmarek. W środę WIG20 wzrósł o 1,06% do 2.276,19 pkt WIG o 0,89% do 40.710,03 pkt. Obroty wyniosły 805 mln zł.