Grupa G20 zapewnia o swoich wysiłkach na rzecz rozwiązania kryzysu, ale sam fakt większego, niż to zakładano dokapitalizowania MFW (456 mld USD) to za mało

Rynki ucieszyłoby przełamanie politycznego impasu w strefie euro, a także konkretna interwencja ECB na rynku hiszpańskiego i włoskiego długu (chociaż to nie zależy od G20). Z kolei sama gra pod jutrzejszy komunikat FED nie wystarczy, bo trudno jest ocenić, czy rzeczywiście zadowoli on inwestorów. Zwłaszcza, że dość nerwowy może być czwartek, kiedy to zaplanowano publikację wstępnych wyników audytu hiszpańskich banków, oraz aukcję obligacji o wartości 1-2 mld EUR.

Inwestorzy zaczynają się też poważnie obawiać o tempo ratyfikacji ustawy o ESM przez Bundestag, po tym jak niemiecki Trybunał Konstytucyjny przyznał dzisiaj, iż rząd nie przedstawił parlamentowi wystarczających informacji na temat mechanizmu i ryzyk związanych z funkcjonowaniem stałego mechanizmu ratunkowego. Niejako w tle negatywnie zaskoczył też odczyt indeksu ZEW, który gwałtownie spadł w czerwcu (do -16,9 pkt.).

EUR/USD – Sprzedawaj na górkach?
Jeszcze wczoraj wieczorem poznaliśmy wstępny „draft” komunikatu G20, który w zasadzie składał się z masy ogólników – oczywiście w pewnym sensie budujące jest zapewnienie o determinacji w kwestii przezwyciężania kryzysu i wspierania globalnego wzrostu, ale inwestorzy już nauczyli się, że lepiej zaczekać na konkrety. Na razie jedyne co mają i jest to jak najbardziej pozytywne to fakt, iż więcej krajów członkowskich MFW zdeklarowało się dokapitalizować Fundusz, w efekcie czego kwota może sięgnąć 456 mld EUR wobec 430 mld EUR deklarowanych w kwietniu (być może z czasem będzie i wyższa?).

Niemniej nadmierny sceptycyzm wobec G20 nie może być do końca zasadny – grupa G20 nie ma możliwości przymuszenia europejskich decydentów do konkretnych działań, chociaż znamienny może być fragment w którym wzywa się kraje strefy euro „do znalezienia sposobu na przerwanie zamkniętej pętli pomiędzy rządami i bankami”…

Tymczasem informacje, jakie napływają w tej materii nie są do końca budujące. W zasadzie wciąż nie wiadomo, czego tak naprawdę można oczekiwać po szczycie UE zaplanowanym na 28-29 czerwca, skoro Angela Merkel i Francois Hollande nadal mówią innymi językami… Inwestorzy obawiają się też o Hiszpanię, po tym jak wczoraj Bank Hiszpanii raportował o rosnącym odsetku złych kredytów w bankach, a gazeta El Confidential spekulowała o konieczności znacznie większego wsparcia sektora (150 mld EUR) powołując się na nieoficjalne wyniki niezależnego audytu, jaki mamy poznać w czwartek. W efekcie hiszpańskie aktywa znów były pod silną presją sprzedających – w dół poszła tamtejsza giełda, a także ceny obligacji.

Dzisiaj jest nieco spokojniej (rentowności 10-letnich obligacji nie pobiły wczorajszego szczytu na 7,28 proc. ), chociaż inwestorów nie podbudowały doniesienia nt. możliwego opóźnienia w publikacji ostatecznych wyników audytu hiszpańskich banków – teraz możemy je poznać dopiero we wrześniu, wobec podawanej wcześniej daty 31 lipca. Czy to sygnał, iż skala problemów tamtejszego sektora jest znacznie większa i na ile zaplanowane na najbliższy czwartek publikacje wstępnych wyliczeń będą wiarygodne?

Czwartkowe emocje będzie podsycać też zaplanowana aukcja obligacji zapadających w latach 2014, 2015 i 2017, chociaż ogólna kwota nie jest duża (1-2 mld EUR). Nie sugerujmy się tutaj wynikami dzisiejszego przetargu 12 i 18-miesięcznych bonów, gdzie sprzedano papiery za 3,039 mld EUR wobec początkowej oferty w wysokości 2-3 mld EUR. Odbyło się to kosztem gwałtownego wzrostu poziomu rentowności względem wcześniejszego przetargu (w obu przypadkach przekroczyła ona 5 proc.).
Niepokój zaczyna budzić też sytuacja w Niemczech.

Ostatnie rozmowy koalicji CDU/CSU/FDP z SPD i Zielonymi odnośnie wsparcia dla ustawy o pakcie fiskalnym i Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym nie przyniosły konkretów, chociaż obie strony dyplomatycznie zapewniały o „pewnych postępach”. Do kolejnych rozmów ma dojść w czwartek 21 czerwca, a na 28 czerwca planowane jest głosowanie w Bundestagu. Czasu jest mało, bo ESM powinien ruszyć od 1 lipca, a koalicja rządowa nie ma wystarczającej większości 2/3 głosów, aby przepchnąć ustawy. Tymczasem SPD i Zieloni stawiają dodatkowe warunki w postaci większej aktywności rządu w kwestii wprowadzenia podatku od transakcji finansowych w strefie euro, czy też dopisania do paktu fiskalnego konkretnych zapisów o wspieraniu wzrostu gospodarczego, tak jak tego oczekuje Francja. Teraz sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje po tym, jak Trybunał Konstytucyjny stwierdził dzisiaj, iż rząd Angeli Merkel w niewystarczający sposób informował parlament o mechanizmie i ryzyku związanym z ESM – to dobry pretekst dla opozycji, która może teraz opóźniać ratyfikację, tak aby wymusić na koalicji rządowej dodatkowe ustępstwa przed 1 lipca.

Tymczasem samo opóźnienie startu ESM nie zostałoby odebrane pozytywnie przez rynki finansowe – byłby to przejaw niesubordynacji europejskich decydentów.
Uwagę będzie też przyciągać sytuacja w Grecji. Proces formowania nowego rządu może zakończyć się w najbliższych dniach. Do koalicji ND i PASOK chce dołączyć Demokratyczna Lewica, która może dać 17 dodatkowych głosów. Pytanie na ile jest to rzeczywiście wiarygodny partner, gdyż w maju Fotis Kouvelis bardziej sprzyjał radykalnie lewicowej SYRIZie.

Niemniej kluczowe będzie to, czy postulaty z którymi zamierza wyjść nowy rząd do instytucji międzynarodowych są możliwe do jakichkolwiek negocjacji – mowa o cięciu stawek podatku PIT, CIT i VAT, rozłożenia w czasie programu kolejnych oszczędności na 11,7 mld EUR, przyznania Grekom dodatkowego czasu na zejście z deficytem poniżej poziomu 3 proc. (ND postuluje rok 2016, a PASOK 2017, podczas gdy obecnie mowa jest o 2014), czy też wreszcie podwyższenia najniższych emerytur, wydłużenia zasiłków dla bezrobotnych, oraz większej ochrony rynku pracy i dodatkowych bonusów finansowych dla zwalnianych urzędników sektora publicznego. O ile Niemcy sprzeciwiają się jakimkolwiek ulgom, o tyle nieoficjalne sygnały jakie płyną z Komisji Europejskiej wskazują na to, iż Grecy mają szanse coś wywalczyć. Najbardziej prawdopodobne wydaje się przyznanie dodatkowego czasu na zejście z nadmiernym deficytem.

Pytanie tylko, czy nie jest to tylko odwlekanie problemu i na ile podobnych ustępstw nie trzeba będzie za chwilę poczynić względem pozostałych krajów PIIGS. Oby nie oznaczało to braku reform, jakie to zarzuty padają coraz częściej wobec Włochów i Mario Montiego. Szef niemieckiego związku eksporterów BGA przyznał ostatnio, iż kraj ten może być za chwilę kolejnym w drodze po bailout.

Dzisiaj o godz. 11:00 opublikowane zostały słabe dane z Niemiec – indeks oczekiwań analityków ZEW gwałtownie spadł w czerwcu do -16,9 pkt. z +10,8 pkt. w maju. Negatywny wpływ na rynek był krótki, gdyż szybko uznano, iż słaby odczyt mógł być efektem zbierania danych przed niedzielnymi wyborami w Grecji. Dzisiaj w kalendarzu mamy jeszcze dane z rynku nieruchomości w USA o godz. 14:30 (nowe pozwolenia i rozpoczęte budowy w maju), chociaż nie powinny mieć one większego znaczenia.

Rynek czeka teraz już na jutrzejszy komunikat FED, który nie koniecznie musi pomóc rynkom – chociaż jak zwykle są nadzieje, które poprawiają nastroje. Decyzja o wydłużeniu dotychczasowego programu Operation Twist (rynek szacuje dodatkową kwotę na 200 mld USD), która jest jednym z bardziej prawdopodobnych scenariuszy, może być uznana za niewystarczającą, gdyż efekt dotychczasowego wpływu OP na gospodarkę może być mocno dyskusyjny…

EUR/USD – Sprzedawaj na górkach?
Względnie pozytywne sygnały po G20 i oczekiwanie na jutrzejszy komunikat FED przeważają nad niepewnością związaną z sytuacją w Hiszpanii, informacjami z Niemiec, czy też potencjalnie trudnymi negocjacjami Grecji z międzynarodowymi instytucjami. W efekcie EUR/USD pomimo faktu naruszenia wczoraj obszaru wsparcia 1,2570-90 (dołek został ustanowiony na 1,2556), dzisiaj wrócił ponad ten poziom. Tym samym nadal można go traktować jako potencjalną strefę popytu na euro. Ale obszar podaży to już rejon 1,2625, chociaż jutro nie można wykluczyć próby ataku na domkniętą wczoraj lukę 1,2657-1,2694 z niedzielnego wieczora. To może być jednak dobry moment do wejścia na rynek zgodnie z dominującym trendem spadkowym.

Marek Rogalski