Po fatalnym maju rynek szukał pretekstu do odreagowania. W ubiegłym tygodniu po części dały go Bank Chin i wiceprezydent Fed, ale Bernanke nieco schłodził nastroje. Dlatego rynki wykorzystają fakt udzielenia Hiszpanii pomocy do krótkoterminowego odreagowania… mimo, iż faktycznie nie jest to dobra informacja, a konstrukcja pomocy może wpędzić Hiszpanię w większe kłopoty.

Hiszpańskie banki dostaną pomoc…
Rynek spodziewał się tego od dłuższego czasu, a weekend był dobrym okresem na szybkie załatwienie tematu. Hiszpański rząd oficjalnie zwrócił się z prośbą o pomoc dla swoich banków, a kraje strefy tę pomoc zadeklarowały. Nie wiadomo jeszcze jak duża będzie kwota pomocy dla banków (trwają audyty), więc na wszelki wypadek zadeklarowano sumę 100 mld EUR. Europa stara się wywrzeć wrażenie, iż pomaga hiszpańskim bankom, a nie rządowi, mimo iż to rząd dostanie pieniądze, które później przekaże bankom.

Gdyby Europa rzeczywiście chciała pomóc bankom, a przy okazji poczynić krok naprzód w kierunku rozwiązania kryzysu można było bezpośrednio dokapitalizować banki. Szczególnie, że mamy przecież przykład sprzed trzech lat kiedy dopiero dokapitalizowanie banków pomogło uspokoić obawy rynku. Obecnie mamy układ, w którym teoretycznie sytuacja hiszpańskich banków poprawi się, ale kosztem sytuacji budżetu Hiszpanii.

Fundusze ratunkowe zostaną bowiem Hiszpanom pożyczone, co oznacza, iż całe ryzyko pozostaje na Płw. Iberyjskim. Hiszpanie mogą go nie udźwignąć, Niemcy mogłyby… dodatkowo na tym zarabiając, co pokazały niektóre transakcje amerykańskiego rządu. Nie wykorzystując tej szansy Niemcy nie tylko ryzykują eskalacją kryzysu, ale także sami stawiają się pod presją oczekiwań na euro obligacje, gdzie ponoszą tylko koszty bez żadnych potencjalnych korzyści.

Dlatego też, trudno na moment obecny zakładać, iż wydarzenia z weekendu oznaczać będą trwałą poprawę nastrojów. Po fatalnym maju rynek szukał okazji do rozpoczynającej wakacje mini hossy i pomoc dla Hiszpanii może dawać ku temu pretekst.

Lepsze dane z Chin
Niezłe dane napłynęły z chińskiej gospodarki. Mowa o danych opisujących wymianę zagraniczną w maju, gdzie dynamika eksportu wyniosła 15,3% R/R, zaś importu 12,7% R/R. W obydwu przypadkach jest to znacznie więcej niż oczekiwano oraz najwięcej od lutego. Jednocześnie roczna dynamika cen konsumenta spadła do 3%, poniżej oczekiwań rynku (3,2%).

Inne publikacje nie były już tak dobre – produkcja i sprzedaż (odpowiednio 9,6% i 13,8%) były niższe od oczekiwań, choć nieznacznie. Inwestycje na rynku nieruchomości nadal rosną w tempie 20% rocznie, choć maj był kolejnym miesiącem, w którym powiększał się niedobór popytu na nieruchomości, który wynosi już 1,6% PKB. Mamy zatem dobre dane przedstawiające wymianę handlową oraz niepokojące z rynku nieruchomości. Biorąc pod uwagę, iż a) rynek w krótkim terminie ignoruje zagrożenia trudnych do przewidzenia w czasie kryzysów, a większą wagę kładzie na bieżący wzrost oraz b) po obniżce stóp w ubiegłym tygodniu oczekiwano, iż dane będą złe – dane można podsumować jako pozytywne zaskoczenie, przynajmniej w kontekście krótkoterminowej reakcji rynku.

Głosowanie w Grecji absolutnie kluczowe
Losy czerwcowego odreagowania na rynkach zależą przede wszystkim od wyniku głosowania w Grecji w nadchodzącą niedzielę. Jeśli wygra ND i arytmetyka da jej szansę na koalicję, na rynkach możemy mieć małą euforię i całkiem pokaźne odreagowania akcji, EURUSD i złotego. Jeśli wygra Syriza, na rynek wróci strach. Do tego czasu warto zwrócić uwagę na serię publikacji amerykańskich danych – w tym tygodniu poznamy raporty o sprzedaży, produkcji oraz (szczególnie ciekawy naszym zdaniem) wskaźnik koniunktury w rejonie Nowego Jorku (w piątek) – pierwszy indykator koniunktury w USA za czerwiec.

dr Przemysław Kwiecień