Zamieszanie wywołane piątkowymi danymi na pewno nie pomagało rodzimym inwestorom w opanowaniu sytuacji na naszym parkiecie.

W Europie czerwień opanowała głównie niemiecki parkiet. Słabe dane makro niepokoiły również inwestorów w USA. My, wierni kopiści zachowań zachodnich indeksów, tym razem postanowiliśmy powstrzymać nerwy na wodzy i nie wpadać w panikę.

WIG20 zakończył dzień spadkiem o 1,2 proc., przy obrotach na poziomie 545 mln zł. Indeks giełdy francuskiej spadł o 2,2 proc., niemiecki DAX został przeceniony o 3,4 proc. Indeks DJ Euro Stoxx 50 zniżkował o 2,4 proc. Jak widać wyraźnie, skala przeceny na naszym parkiecie nie była zbyt duża. Komentatorzy coraz częściej zwracają uwagę na konsekwentną obronę poziomu 2000 pkt. na indeksie wIG20. Powodów do ucieczki z akcji było co najmniej kilka.

Najbardziej niepokoiło zachowanie kurs EUR/USD, jednak nasi inwestorzy postanowili zachować spokój i kładli nacisk na lokalne informacje napływające z rodzimych spółek. W piątek jedyną drożejącą spółką w WIG20 była Telekomunikacja Polska, która urosła o nieco ponad 1 proc. Najbardziej przeceniono walory Banku Handlowego, Bre Banku i Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Powodów do spadków było sporo. W piątkowy poranek inwestorom z pewnością nie pomagały słabsze odczyty indeksu PMI w Chinach. Standardowo już wszyscy martwią się wynikami wyborów w Grecji i śledzą bacznie sondaże przedwyborcze. Kolejnym ciosem była publikacja indeksu PMI w Hiszpanii, który spadł do poziomu 38,3 pkt., prognozowano odczyt na poziomie 41,3 pkt. Mimo wszystko rynek długu zachowywał się dość spokojnie, rentowności papierów spadały. Żeby tego było mało, w trakcie sesji dowiedzieliśmy się jeszcze, że indeks PMI w Wielkiej Brytanii spadł nieoczekiwanie z poziomu 50,2 pkt., do poziomu 45,9 pkt.

Po południu, oliwy do ognia dolali Amerykanie. Miesięczny raport z ich rynku pracy był fatalny. Zatrudnienie poza sektorem rolniczym wzrosło w maju jedynie o 69 tys., mimo oczekiwanego wzrostu o 150 tys. W sektorze prywatnym przybyło 80 tys. miejsc pracy, a spodziewano się, że będzie ich dwa razy więcej. Indeks ISM dla przemysłu w maju spadł w USA z poziomu 54,8 pkt. na 53,5 pkt. Przynajmniej w tym wypadku rozczarowanie nie było zbyt duże. Pod naporem tylu niesprzyjających informacji indeksy w USA nie miały wyboru i skierowały się na południe. Dow Jones zakończył dzień spadkiem o 2,2 proc., S&P500 o 2,5 proc., Nasdaq o 2,8 proc.

W weekend agencja Moody's obniżyła krajowy pułap ratingu Grecji do Caa2 z powodu wzrostu ryzyka wyjścia kraju ze strefy euro. W niedzielę Angela Merkel po raz kolejny wyraziła swój sprzeciw wobec idei emisji euroobligacji. Z kolei premier Hiszpanii, czyli kraju "który jest zbyt duży, aby upaść", zaproponował utworzenie w strefie euro nowej władzy fiskalnej, która kontrolowałaby i harmonizowała budżety oraz zarządzała europejskimi długami. W piątek kurs EUR/USD w końcu obrał północny kierunek.

Wprawdzie jest to na razie tylko odreagowanie po ostatnich dotkliwych spadkach, jednak inwestorzy coraz bardziej wierzą w uruchomienie QE3 oraz w pomoc banku chińskiego. Dziś kalendarium świeci pustkami. Z pewnością możemy liczyć na uspokojenie na parkietach, w czym niewątpliwie pomoże święto bankowe i tym samym brak sesji giełdowej w Wielkiej Brytanii.

Eliza Dąbrowska