Nie ma spokoju na rynkach. Po jednodniowym wzrostowym odreagowaniu wszystkie strachy wróciły ze zdwojoną siłą. Hiszpania wciąż niepokoi, greckie przedwyborcze sondaże jeszcze bardziej.

Na początku środowej sesji można było spodziewać się korekty wtorkowego optymizmu. Trudno jednak było oczekiwać, że zdobycze byków zostaną w całości zredukowane. Warszawa była w europejskim gronie chlubnym wyjątkiem.

Indeks naszych największych spółek zaczął dzień od spadku o 0,8 proc. Około południa znalazł się niemal 1,7 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia. Późniejsza kontra popytu była dynamiczna, zakończyła się jednak połowicznym sukcesem. W najlepszym momencie WIG20 znalazł się zaledwie pięć punktów pod kreską, ale więcej bykom nie udało się ugrać. Skala zniżki została zredukowana do 0,7 proc., czyli o połowę.

Sytuacja w gronie naszych blue chips była podobna do wtorkowej. WIG20 trzymał się stosunkowo dobrze dzięki dwóm spółkom. Akcje Pekao zyskiwały niemal 2 proc., a walory KGHM szły w górę chwilami o ponad 3 proc. Liderem były zwyżkujące o niemal 5 proc. papiery GTC. Najbardziej na czerwono świeciły akcje PKN Orlen, które w najgorszym momencie spadały o 4,7 proc. Niewiele ustępowały im walory Banku Handlowego i Lotosu. Słabością raził wskaźnik średnich spółek, a z jego składu negatywnie wyróżniały się zniżkujące o ponad 8 proc. akcje Emperii i spadające o ponad 5 proc. walory PBG. Akcje aż ośmiu innych firm traciły po ponad 3 proc.

Grecki przedwyborczy barometr, będący ostatnio źródłem optymizmu, zaczął wariować. Obok sondaży wskazujących jako zwycięzcę partię "proeuropejską", pojawiły się znów i takie, które wróżą zdecydowaną przewagę przeciwnej oszczędnościom SYRIZ-y. Ta informacja szybko zdusiła zwyżkę, która pojawiła się po publikacji zaleceń Komisji Europejskiej, dopuszczających między innymi bezpośrednie dokapitalizowanie banków z Europejskiego Funduszu Stabilizacji i skłaniających się ku wspólnej emisji papierów dłużnych, połączonej z unifikacją systemu bankowego.

Indeksy głównych giełd europejskich zaczęły dzień od spadków po około 1 proc. Do wczesnego popołudnia sytuacja systematycznie się pogarszała. Krótkotrwały wyskok w górę, związany z enuncjacjami Komisji Europejskiej szybko został zniwelowany. Na dwie godziny przed końcem handlu CAC40 tracił 1,8 proc. a wskaźniki we Frankfurcie i Londynie zniżkowały po 1,4 proc. Rolę lidera spadkowiczów po giełdzie hiszpańskiej ponownie przejął parkiet grecki. Indeks w Atenach zniżkował o ponad 4 proc., ale to po ponad 2,5 proc. spadku wskaźnik w Madrycie znalazł się na poziomie najniższym od marca 2003 r.

Indeks w Atenach jest w okolicy minimum z 1989 r.
Także amerykańscy inwestorzy zweryfikowali swoje poglądy na perspektywy rozwoju sytuacji. Indeksy na Wall Street zniżkowały w pierwszych godzinach handlu po ponad 1 proc. Na godzinę przed końcem sesji w Warszawie WIG20 tracił 0,8 proc. Wszystko wskazuje na to, że niedźwiedzie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Roman Przasnyski