Lipcowa projekcja Narodowego Banku Polskiego (NBP) wzmacnia przekonanie, że do końca 2020 r. nie będzie zmiany poziomu stóp procentowych, uważa prezes NBP i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński. Z kolei członek RPP Łukasz Hardt wskazał, że drugim - oprócz zarysowanego przez Glapińskiego - scenariuszem ścieżki stóp procentowych jest możliwość ich podniesienia np. pod koniec 2019 r.

"Projekcja jest na niższym poziomie, choć to tylko projekcja, to są przewidywania z 50-proc. prawdopodobieństwem. Wzmacnia to moje osobiste przekonanie, że do końca 2020 r. nie będzie zmiany poziomu stóp procentowych" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej po posiedzeniu RPP.

Podkreślił, że jest to tylko jego osobista opinia.



"Do końca przyszłego roku przewidujemy, że nie będzie powodów do zwiększania poziomu stóp. Ten stan rzeczy może będzie przedłużony. To zależy od tego, co będzie się działo w gospodarce UE - krajów, które są z nami najbardziej związane gospodarczo. […] Jak na razie wszystko wskazuje na to, że nie ma czynników, które by pozwoliły zmienić tę obecną ocenę" - powiedział podczas konferencji członek RPP Jerzy Żyżyński.



"Nie byłbym tak kategoryczny w mówieniu o tym, że w przyszłym roku nie będzie konieczności podwyższenia stopy. […] Ale mówimy w kategorii prawdopodobieństw, więc oczywiście możliwy jest też scenariusz zarysowany przez pana prezesa, tzn. scenariusz braku zmiany stopy w dłuższej perspektywie" - powiedział z kolei Hardt podczas konferencji.



Wskazał, że do tej pory występowały pewne czynniki zewnętrzne, które działały dezinflacyjnie - wpływ globalizacji, łatwiejsze przenoszenie produkcji tam, gdzie będzie ona tańsza, niska globalnie inflacja. Podkreślił, że choć nie wierzy w możliwość wybuchu globalnej wojny handlowej, to wydaje się, że kierunek w stronę protekcjonizmu może nieco wygasić te globalne dezinflacyjne czynniki.

"Z drugiej strony, w gospodarce polskiej możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której wewnętrzne czynniki dezinflacyjne, takie jak np. dosyć wysokie marże przedsiębiorstw, z których one schodzą, nie przenosząc tak szybko wzrostu kosztów wynagrodzeń na ceny produktów finalnych, to może wygasać" - powiedział Hardt.

Dodał, że mieliśmy rewolucję w handlu detalicznym w ostatnich latach - silną konkurencję cenową w dyskontach, dużych sklepach, co działało dezinflacyjnie.

"Być może będziemy mieli wygasanie tych dezinflacyjnych czynników, co będzie powodowało, że z większym prawdopodobieństwem w roku 2020 inflacja będzie gdzieś w tym górnym przedziale odchyleń, bliżej górnego krańca" - wskazał członek Rady.

"Tak więc wydaje mi się, że są dwa scenariusze na stole: ten zarysowany przez pana prezesa Glapińskiego - braku konieczności zmiany, ale również nie wykluczyłbym konieczności reakcji ze strony polityki pieniężnej np. w horyzoncie przyszłego roku, czy końca przyszłego roku" - podsumował Hardt.

W komunikacie po zakończonym dziś posiedzeniu RPP napisano, że zgodnie z lipcową projekcją z modelu NECMOD [przygotowaną przy założeniu niezmienionych stóp procentowych NBP] roczna dynamika cen znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 1,5% do 2,1% w 2018 r. (wobec 1,6-2,5% w projekcji z marca 2018 r.), 1,9-3,5% w 2019 r. (wobec 1,7-3,6%) oraz 1,7-3,9% w 2020 r. (wobec 1,9-4,1%).



Z kolei roczne tempo wzrostu PKB według tej projekcji znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 4-5,2% w 2018 r. (wobec 3,5-5% w projekcji z marca 2018 r.), 2,8-4,7% w 2019 r. (wobec 2,8-4,8%) oraz 2,4-4,3% w 2020 r. (wobec 2,6-4,6%).

Prezes NBP podkreślił, że projekcja "nadal pokazuje wyśmienitą sytuację gospodarczą Polski do końca 2020 r.".



"Jeśli chodzi o to, co interesuje bank centralny w szczególności, czyli inflacja - zarówno CPI, jak i bazowa - jest w pobliżu celu inflacyjnego, wyznaczonego przez RPP, tempo wzrostu gospodarczego jest wysokie, choć lekko będzie spowalniać, ale nadal będzie blisko naturalnej stopy wzrostu. Bezrobocie jest historycznie niskie. Nadal mamy tę wspaniałą passę rozwojową, czyli szybki, zrównoważony wzrost, przy szybkim, ale nie powodującym nierównowag tempie wzrostu wynagrodzeń" - stwierdził Glapiński.