NBP zakłada, że wzrost wynagrodzeń, zwiększone wydatki konsumentów i wysoki poziom optymizmu konsumentów przełożą się na wzrost presji popytowej i za tym na inflację - powiedziała Aleksandra Hałka z Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP.

"(...)Mówiąc bardzo ogólnie, zakładamy, że wzrost wynagrodzeń, większe wydatki gospodarstw domowych i historycznie wysoki poziom optymizmu konsumentów, przełożą się na wzrost presji popytowej i wpłyną w końcu na inflację. Na razie jest to słabo odczuwalne, ale z opóźnieniem te prawidłowości powinny jednak zadziałać" - powiedziała.

"Dodatnia luka popytowa oznacza, że gospodarka rozwija się szybciej od swojego potencjału. Ta wysoka aktywność gospodarcza, wysoki popyt konsumpcyjny może skłaniać przedsiębiorstwa do podnoszenia cen, a co za tym idzie do wzrostu inflacji. Zatem, tak przewidywana dodatnia luka popytowa w horyzoncie projekcji będzie czynnikiem wspierającym wyższą inflację, szczególnie inflację bazową" - dodała.

Ekspertka NBP ocenia, że zaskakujący, marcowy spadek inflacji wynikał z dwóch czynników.

"Obniżyła się na skutek dwóch czynników. Z jednej strony wystąpił tzw. efekt bazy, czyli wysokiej dynamiki cen w poprzednim roku, a zatem coś, co teoretycznie wszyscy mogli w prognozach uwzględnić. Z drugiej strony pojawiły się czynniki jednorazowe, np. spadki cen turystyki zorganizowanej. Siłą rzeczy trudno było uwzględnić ich wpływ. To one w największym stopniu kształtowały dynamikę cen w koszyku towarów i usług, na podstawie którego liczona jest inflacja" - powiedziała.