Czy spotkali się Państwo z pojęciem „logika rozmyta”? Z klasyczną logiką, taką zero-jedynkową ze szkoły średniej, każdy się zetknął. Jedni bardziej (prawnicy), a inni inaczej (programiści). Ale każdy wie, że dane stwierdzenie może być prawdziwe albo fałszywe.

W 1965 r. Lotfi Zadeh, Azer pochodzący z Iranu, który mieszkał w Stanach Zjednoczonych, opublikował teorię zbiorów rozmytych, a w 1973 r. będącą jej rozwinięciem teorię logiki rozmytej. O co w tym chodzi? Służę przykładem. Woda w wannie. Jest zimna czy gorąca? Wiadomo, że jak będzie miała temperaturę 15 st. C, to wszyscy powiedzą, że zimna, a przy 50 st. C, że gorąca. Ale gdzieś jest przejście między zimnem a gorącem. I w tym przejściowym zakresie temperatur dla jednych będzie ona ukropem, a dla drugich ledwo ciepła. Można więc wprowadzić całą gamę stanów pośrednich: nie dość ciepła, ledwo ciepła, dostatecznie ciepła, bardzo ciepła. I tak dalej. Mimo to wciąż nie wiemy, jakiego określenia użyć na wodę w wannie o temperaturze 35 st. C. Każdy z nas różnie odczuwa temperaturę, a znaczenie mają także temperatury i nasza, i otoczenia.
I tu pojawiają się zbiory rozmyte, bo woda w temperaturze 35 st. C może należeć do każdej z przed chwilą wymienionych kategorii. Programy komputerowe, ale również urządzenia sterujące mogą każde z tych określeń wykorzystywać naprzemiennie. Albo losowo z odpowiednimi wagami prawdopodobieństwa. Dlatego logika rozmyta ma coraz powszechniejsze zastosowanie przy programowaniu sztucznej inteligencji. Komunikujący się z człowiekiem automat nie może mieć sztywno ustawionych przedziałów temperatur i przypisanych do nich określeń. To pozwoliłoby łatwo zorientować się, że mamy do czynienia z maszyną, gdyby program zawsze tak samo opisywał wodę o danej temperaturze.
Z podobnymi problemami możemy się spotkać przy analizie finansowej spółek giełdowych. Wyobraźmy sobie, że wskaźnik płynności szybkiej dla danej spółki wynosi 0,99. Z portalu Forsal.pl dowiadujemy się, że wzorcowa wartość tego wskaźnika to 1, zaś za satysfakcjonujący uważa się poziom od 1,0 do 1,2. A wartość 0,99? Czy jest bezpieczna, czy może dość bezpieczna albo nie dość bezpieczna? Bo że nie jest bezpieczna wartość 0,2, to wiemy. Podobnie będzie z 0,3 czy 0,4. Ale przy 0,8 mogą pojawić się różne stwierdzenia, czyli określenia dotyczące opinii o danej wartości wskaźnika. Wiem, że to zależy od branży oraz od kosztu pieniądza na rynku, dlatego pomińmy teraz dalsze rozważania. Pomińmy również różnice narracyjne związane z działalnością działów inwestorskich relacji w danej firmie. Bo dla nich zawsze wyniki finansowe są dobre, wskaźniki optymalne, produkty najnowocześniejsze, zaś zarząd najlepszy. A dokładniej poprzedni zarząd był najlepszy, a obecny jest „najlepszejszy”.
Uzbrojeni w taki aparat pojęciowy możemy zacząć analizować zmiany w składzie zarządu Giełdy Papierów Wartościowych. Pierwsi prezesi byli i są ikonami rynku kapitałowego. Wiesław Rozłucki – Ojciec Założyciel, Ludwik Sobolewski – Wizjoner Celebryta. Każdy z nich rządził długo, ale to dało im i ich zespołom czas, aby dla rynku dużo zrobić. Kolejnymi prezesami byli Adam Maciejewski i Paweł Tamborski. Również ludzie, którzy wyrośli z rynku, znali jego potrzeby i świetnie rozumieli rządzące nim mechanizmy. Zarządzali krócej, nie mogli więc zrealizować swoich planów. A później?
Przyznam się Państwu, że zacząłem się gubić. Była pani prezes, która... zresztą nieważne. Później był prezes/nie-prezes, bo został on powołany na to stanowisko przez walne zgromadzenie akcjonariuszy, czyli głosami przedstawicieli Skarbu Państwa. Zrezygnował w przeddzień posiedzenia Komisji Nadzoru Finansowego, na którym miał otrzymać, albo jak wszyscy powszechnie sądzili – nie otrzymać, wymaganą przepisami zgodę. Później prezesem zarządu była osoba oddelegowana z rady nadzorczej do czasowego pełnienia funkcji członka zarządu. Ostatecznie w połowie czerwca ubiegłego roku powołano na to stanowisko prezesa zarządu prof. Marka Dietla. Już po trzech miesiącach, pod koniec września, udało mu się uzyskać zgodę KNF na pełnienie tej funkcji. I mógł zacząć urzędować.
Jedną z podjętych przez niego decyzji było skorzystanie z opcji sprzedaży akcji w brytyjskiej spółce Aquis Exchange, która jest międzynarodową platformą obrotu akcjami (taka elektroniczna giełda). Przygotowuje ona teraz ofertę publiczną (IPO) i w ramach tej transakcji nasza giełda może sprzedać posiadane akcje tej brytyjskiej giełdy. I to z dużym zyskiem. W akcje tego MTF-u warszawska giełda inwestowała w 2013 i 2104 r., kiedy zarządzał nią Adam Maciejewski.
Sprzedaż aktywów o takiej wartości (planowane wpływy to ponad 11,5 mln funtów) wymaga zgody organów korporacyjnych. Dlatego w poniedziałek 26 marca zarząd GPW zwołał nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy. Trzy dni później do spółki wpłynęło żądanie uzupełnienia porządku obrad. I jakież to punkty zgłosił Skarb Państwa? Odwołanie i powołanie członków rady nadzorczej oraz powołanie prezesa zarządu na nową kadencję. Nie wiemy tylko, kto tym prezesem będzie. Czy przedłużona będzie kadencja obecnego prezesa, czy wybrany zostanie kolejny, oczywiście lepszy od obecnego? I może któremuś uda się przygotować nową strategię rozwoju, bo ciągle jeszcze obowiązuje ta z listopada 2014 r., opracowana przez Pawła Tamborskiego. Mam również nadzieję, że w działaniach Skarbu Państwa wokół rynku kapitałowego jest jakaś logika. I mam nadzieję, że nie jest ona zbyt rozmyta.
Może któremuś prezesowi GPW uda się wreszcie przygotować nową strategię rozwoju – wciąż obowiązuje ta z 2014 r.