Poprzedni rok upłynął pod znakiem umocnienia polskiej waluty, a najdogodniejszy moment na zakup euro przed wakacjami przypadł w maju. Dziś, choć złoty znalazł się pod delikatną presją można powiedzieć, że w obliczu napięć na arenie międzynarodowej pozostaje on relatywnie stabilny - zaznacza Katarzyna Orawczak, analityk walutowy Ekantor.pl. Zatem czy to już czas by zacząć myśleć o zakupie waluty na wakacje?

Osoby, które w ubiegłym roku do ostatniej chwili zwlekały z zakupem euro na wakacje - mogły żałować. W maju 2017 roku średni kurs EUR/PLN pokazywał 4,19, w czerwcu 4,20, w lipcu było to już 4,23 a w sierpniu - 4,25. Dziś za wspólną walutę płacimy 4,20 PLN. Niewykluczone, że w nadchodzących dniach złoty zdoła się jeszcze umocnić. Kolejne tygodnie mogą okazać się już jednak dużą niespodzianką - dodaje analityk z Ekantor.pl.

Wakacje - zły czas na wymianę?

Przyglądając się wykresowi pary EUR/PLN z ostatnich pięciu lat można zauważyć, że za wspólną walutę zwykle płaci się najmniej przed sezonem wakacyjnym. Oczywiście nie można przyjmować tego za regułę, czy tym bardziej doszukiwać się tezy o wzroście wartości walut nabywanych przez turystów w okresie wzmożonego zainteresowania podróżami. W końcu rynek walutowy pracuje przez cały rok. Wskazanie najlepszego momentu na wymianę danej waluty jest więc zadaniem niezwykle trudnym, a prognozowanie w dalszej perspektywie - wręcz niemożliwym.

- Jeżeli interesuje nas wyłącznie wymiana jednostki walutowej na wakacyjną podróż najlepiej skupić się na tym nie kiedy, a gdzie nabyć walutę. Korzystanie z kantorów stacjonarnych, w dodatku na lotniskach, naraża nas na znacznie większe koszty niż w przypadku wymiany w kantorze internetowym, gdzie przy zakupie 1000 euro oszczędność może sięgnąć nawet 200 złotych. Jeżeli jednak planujemy większą transakcję, to jedyną radą jaką można dać jest śledzenie na bieżąco zmian zachodzących na rynku walutowym, a także czynników, które je kształtują - mówi analityk Ekantor.pl.

Polska waluta stabilna w obliczu obaw

Wśród czynników mających wpływ na obecną atmosferę na rynku walutowym na pierwszym miejscu należy wymienić pewną dezorientację, której źródłem jest napięcie na linii Chiny-USA. Po decyzji Donalda Trumpa o wprowadzeniu ceł importowych obejmujących chińskie towary na odwet nie trzeba było długo czekać. Pekin ogłosił bowiem, że jeżeli USA rzeczywiście wprowadzi dodatkowe taryfy - co ma nastąpić w czerwcu - Chiny nałożą opłaty na 106 produktów sprowadzanych właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Kluczowe w tym całym zamieszaniu jest jednak słowo “jeżeli”. Do czerwca zostało jeszcze trochę czasu i dopóki propozycje nie urzeczywistnią się, pozostaną jedynie wymianą zdań. Nie można wykluczyć, że ta swoista demonstracja sił ma jedynie przygotować grunt pod negocjacje. Ryzyko wojny handlowej to temat, który utrzymuje się na rynku już od kilku tygodni. I choć jest to kwestia numer jeden, to jednak inwestorzy zdążyli się już oswoić z obawami. Oczywiście wiele zależy od tego jaki tor obiorą dalsze rozmowy i czy szanse na negocjacje nie zgubią się w międzyczasie. Warto śledzić dalsze decyzje w tej sprawie, ponieważ są one ważne również dla złotego. Zaostrzenie rozmów wywoła presję na ryzykownych walutach i może osłabić pozycję PLN. Na chwilę obecną złoty pozostaje relatywnie stabilny, choć widoczny jest delikatny nacisk.

- Jeżeli USA i Chiny nie przygotują kolejnej niespodzianki sytuacja powinna się wyciszyć. Wówczas złoty odzyska część sił. Wiele zależy także od tego jak szybko rynek powróci do kwestii czterech podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Pod tym względem obserwować będziemy dane napływające z tego kraju. Wpływ publikacji krajowych na polską walutę może być natomiast ograniczony, ponieważ na dzień dzisiejszy trudno spodziewać się by mogły one zmienić nastawienie Rady Polityki Pieniężnej. Widmo braku podwyżek stóp procentowych w najbliższym czasie nie daje jednak złotemu silnych fundamentów, przez co może okazać się bardziej wrażliwy na sygnały z szerokiego rynku - mówi Katarzyna Orawczak z Ekantor.pl.

Kurs złotego na początku kwietnia w parze z euro oscyluje w okolicach 4,20. Za dolara amerykańskiego należy zapłacić 3,42 PLN, natomiast frank szwajcarski wyceniany jest na 3,56 PLN.