PE przegłosował rewizję dyrektywy gazowej, która może zniechęcić Gazprom do budowy drugiej nitki.
41 głosów za, 13 przeciw i 9 wstrzymujących się – to wynik głosowania nad zmianami w dyrektywie gazowej, które przeprowadzono w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) Parlamentu Europejskiego. Z kolei stosunkiem głosów 39-19-5 ITRE przyznała mandat negocjacyjny w trilogu Parlamentu Europejskiego z Radą UE i Komisją Europejską – co potencjalnie pozwala ominąć głosowanie plenarne w europarlamencie nad tym tematem. Na głosowaniu plenarnym powtórzenie wyniku z ITRE byłoby o wiele trudniejsze (jeśli 70 europosłów złoży wniosek, sprawa nadal może trafić na posiedzenie plenarne).
Rurociągi pod opieką unijnego prawa
Jakie mogą być skutki rewizji dyrektywy gazowej? Rozszerza ona prawo unijne na całe terytorium UE i na wszystkie rurociągi łączące Wspólnotę z dostawcami spoza Unii. Dzisiaj połączenia z krajami trzecimi są oparte na różnych podstawach prawnych. Chodzi o to, by wszystkie gazociągi, łącznie z odcinkami poprowadzonymi drogą morską, były objęte Trzecim Pakietem Energetycznym. Nowe prawo ma wyeliminować rozwiązania monopolistyczne i sprawić, że budowa Nord Stream 2 przez Gazprom stanie się nieopłacalna.
– Gdy zaczynaliśmy pracę nad tą wersją dyrektywy gazowej, istniało niebezpieczeństwo, że przeforsowanie tych przepisów się nie uda. Dzięki pracy całego mojego zespołu okazało się, że dyskusjami w cztery oczy, z każdym europosłem z ITRE z osobna, można przekonać ich do naszych racji, które pokrywają się z racją stanu całej Unii – mówi DGP Jerzy Buzek, który szefuje ITRE i jest autorem przyjętych zmian. – Tak naprawdę nie chodzi tu o nic innego niż zastosowanie prawa europejskiego do gazociągów łączących UE z krajami trzecimi, na terytorium całej Wspólnoty. Sprzeciwy wobec tych działań wydają się nieracjonalne. Ale one są, i z tym jako sprawozdawca muszę się mierzyć. Tłumaczę, że musimy dbać o konkurencyjność wspólnotowego rynku energii – dodaje. Podczas głosowania w ITRE przeciwko propozycjom Buzka wystąpiła część posłów z Niemiec, Bułgarii, Grecji, Cypru, Włoch, Hiszpanii i Austrii.
Wyzwaniem będzie przekonanie Bułgarii, która do końca tego półrocza przewodzi pracom UE, a która tym rozwiązaniom przychylna nie jest. Po świętach Buzek jedzie na rozmowy do Sofii. Prezydencja bułgarska – wbrew oczekiwaniom – nie przedstawiła harmonogramu prac na temat dyrektywy w Radzie UE.
Gra na spowolnienie procedowania
Wczorajsze głosowanie w komisji jest jednak krokiem naprzód. To europarlament stał za projektem i naciskał w tej sprawie na KE. Teraz kluczowe są prace w Radzie UE, w której ścierają się interesy państw członkowskich. Wraz z Polską w grupie państw popierających dalsze prace nad nowelizacją dyrektywy gazowej są także m.in. Litwa, Łotwa, Estonia, Wielka Brytania, Dania, Szwecja. Zdecydowanymi oponentami są m.in. Niemcy i Austria, choć wczoraj ich posłowie w ITRE byli podzieleni. Jest też grupa państw, które mają wątpliwości dotyczące tego, jak nowa regulacja wpłynie na inne gazociągi. Bo oczywistym celem zmiany jest Nord Stream 2, ale nowelizacja będzie mieć także wpływ na wszystkie sieci przesyłające gaz budowane przez konsorcja państw trzecich. – Nie są one jednak przeciwko dalszym pracom, co oznacza, że większość Rady jest za tym, by dalej procedować projekt – twierdzi unijne źródło. Z naszych informacji wynika również, że nowe prawo nie jest np. problemem dla norweskiego Statoila, a ma on kilka rurociągów: z Wielką Brytanią, Belgią, Francją, Niemcami i Danią.
– Mamy do czynienia teraz z grą na spowolnienie prac. Jednym z jej przejawów jest kierowanie wniosków o opinie prawne – dodaje nasz unijny rozmówca. Od czasu zaprezentowania projektu przez KE w listopadzie działania w Radzie są na etapie prac roboczych, a więc jeszcze przed rozmową na poziomie politycznym. Od lipca przewodnictwo w Radzie przejmie nieprzychylna rewizji Austria. Prace mogą więc na kolejne pół roku utknąć w martwym punkcie.
Przeszkodą mogą być też opinie służb prawnych Rady UE. Na początku marca w odpowiedzi na jedno z zapytań stwierdziły one, że projekt zmian w dyrektywie gazowej jest niezgodny z konwencją ONZ o prawie morza. Według ekspertyzy Unia nie ma prawa do stosowania przepisów wobec rurociągów przekraczających strefy ekonomiczne państw członkowskich. – Jest to jednak interpretacja, która nie ma charakteru wiążącego i nie może doprowadzić do zakończenia prac – podkreśla rozmówca DGP.
Polityczne kulisy
Wydawałoby się, że procedowanie noweli w Radzie UE przyspieszyć może kwestia ataku chemicznego na Siergieja Skripala. – To powinno dać do myślenia, jednak nie widać, by miało jakikolwiek wpływ na przyspieszenie sprawy – zaznaczyło nasze źródło.
– Nie było lepszego momentu, by objąć NS2 Trzecim Pakietem Energetycznym – zauważa jeden z naszych rządowych rozmówców. Takie działanie jest nie tylko szansą na zatrzymanie inwestycji. Może też sprawić, by Niemcy potrzebowali specjalnej zgody na pierwszą nitkę Nord Stream.
Baltic Pipe oraz GIPL bliżej nas
Rada nadzorcza duńskiego operatora przesyłowego Energinet zatwierdziła w tym tygodniu uzasadnienie biznesowe (tzw. business case) dla duńskiej części projektu Baltic Pipe. Teraz musi złożyć wniosek o przyjęcie inwestycji do duńskiego ministra ds. energii, gospodarki komunalnej i klimatu. Baltic Pipe (wart 1,6–2,2 mld euro) to gazociąg, który ma połączyć Polskę i Norwegię. Ma przebiegać przez Danię i pozwolić nam na uniezależnienie się od dostaw z Rosji. To niejedyny gazociąg w polskich planach. Minister energii Krzysztof Tchórzewski uważa, że warta 558 mln zł budowa rury Polska – Litwa (GIPL) może ruszyć w przyszłym roku. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że w przyszłym tygodniu możliwa jest na Litwie wizyta w tej sprawie ministra Piotra Naimskiego.