We wtorek złoty może umocnić się do głównych walut. Pomagać mu będzie poprawa nastrojów na rynkach globalnych, chwilowe wyciszenie strachu związanego z wojnami handlowymi, czy też nieudany poniedziałkowo-piątkowy atak EUR/PLN na barierę 4,20 zł. Większych emocji nie wzbudzi natomiast rozpoczynające się posiedzenie RPP. W perspektywie jednak całego tygodnia osłabienie złotego wciąż pozostaje najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.

O godzinie 08:24 za euro trzeba było zapłacić 4,1904 zł, po tym jak wczoraj wspólna waluta kolejny raz próbowała przebić się przez barierę 4,20 zł, żeby ostatecznie zakończyć dzień na poziomie 4,1888 zł. Dolar kosztował 3,3957 zł. Za szwajcarskiego franka zaś trzeba było zapłacić 3,6111 zł. We wszystkich trzech przypadkach były to poziomy zbliżone do tych z poniedziałkowego zamknięcia.

Poniedziałkowo-piątkowy nieudana próba wybicia się EUR/PLN powyżej oporu na 4,20 zł w zestawieniu z obserwowaną dziś poprawą nastrojów na rynkach globalnych, w tym zwłaszcza na światowych giełdach, powinno wspierać złotego nie tylko w relacji do euro, ale też do innych walut. Szczególnie, że temat wojen handlowych ucichł. Przynajmniej do środy, gdy nad amerykańskimi cłami na stal i aluminium zajmie się kolegium komisarzy Unii Europejskiej.

Dziś startuje dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Jego wyniki inwestorzy poznają w środę w godzinach południowych. Niespodzianki nie będzie, bo być nie może. Rada nie tylko nie zmieni stóp procentowych, pozostawiając główną z nich na rekordowo niskim poziomie 1,50 proc., ale też nie zmieni swej gołębiej retoryki. To zaś utwierdzi rynki w przekonaniu, że na pierwszą od lat podwyżkę trzeba będzie zaczekać do I kwartału 2019 roku.

Te oczekiwania w przyszłości mogłyby jeszcze się odsunąć w czasie, gdyby RPP położyła mocniejszy akcent na siłę złotego. Ostatnio zwrócili na to uwagę m.in. analitycy banku Goldman Sachs, przesuwając swoje prognozy pierwszej podwyżki stóp w Polsce na IV kwartał 2019 roku z dotychczas zakładanego I kwartału przyszłego roku. Taka tendencja od przesuwania oczekiwań, w sytuacji gdy m.in. amerykański Fed systematycznie stopy podnosi, a ECB powoli normalizuje swoją politykę monetarną, niekorzystnie odbiłaby się w przyszłości na notowaniach złotego.

Na obecnym posiedzeniu członkowie RPP zapoznają się z najnowszym raportem o inflacji, a rynki poznają w środę nowe prognozy inflacji i wzrostu gospodarczego dla Polski. Jednak i w tym przypadku nie należy oczekiwać rewolucji. Wydaje się, że prognozy nie będą odbiegać od tych zaprezentowanych w listopadowym raporcie inflacyjnym. Dlatego nie będą one mieć wpływu na notowania złotego.

W sytuacji, gdy czynniki krajowe pozostaną bez wpływu na notowania polskiej waluty, ta wciąż będzie reagować na impulsy płynące z rynków globalnych. To zaś oznacza, że w najbliższych dniach kluczowe dla niej okażą się nastroje na rynkach globalnych (im lepsze, tym mocniejszy będzie złoty, i odwrotnie), które zaś będą uzależnione od serii danych z amerykańskiego rynku pracy (bezrobocie, zatrudnienie w sektorze pozarolniczym, raport ADP, płace), wyników czwartkowego posiedzenia ECB, a także tego jak rozwinie się temat wywołanych przez prezydenta Trumpa wojen handlowych.

W perspektywie całego tygodnia złoty prawdopodobnie się osłabi, który to ruch będzie kontynuowany w kolejnych tygodniach. Za takim scenariuszem przemawiają przede wszystkim oddalające się podwyżki stóp procentowych w Polsce, przy jednoczesnym zdyskontowaniu wszystkich dobrych informacji z krajowej gospodarki oraz przy poważnych ryzykach umocnienia dolara i dalszego pogorszenia nastrojów na rynkach światowych.