Spadki indeksów na nowojorskiej giełdzie nie pozostały obojętne złotemu, choć reakcja na wiadomości z Wall Street przesunęła się w czasie. Tydzień po tym, jak nastąpiła nagła wyprzedaż akcji w USA, sytuacja zdaje się jednak normować. Kurs EUR/PLN pokazuje wartość 4,17. Również dolar oddał część zysków. Nie oznacza to jednak, że na rynku zapanował spokój - mówi analityk walutowy Ekantor.pl.

“Nic nie może przecież wiecznie trwać” śpiewała Anna Jantar, a ostatnie wydarzenia na giełdzie zdają się potwierdzać jej słowa. Po dwóch latach niemal nieprzerwanych wzrostów akcji przy Wall Street, doszło w końcu do załamania. Obecnie sytuacja wydaje się być spokojniejsza, ale niepewność pozostała. Również ta na rynku rynku walutowym. Czy będzie ona rzutować na przyszłość polskiej waluty?

Zmiana świadomości może być trudna dla złotego

To co przez jednych określane było mianem “paniki”, dla innych było zachowaniem wręcz naturalnym. Po tak długim okresie wzrostów indeksów giełdowych, połączonych z podwyżkami stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, można wręcz powiedzieć, że nienaturalnym byłby brak jakiejkolwiek reakcji. Oznaczałoby to bowiem, że inwestorzy niemal całkowicie ignorują sygnały wysyłane przez amerykańską gospodarkę. Ostatnich danych o sytuacji na rynku pracy w USA jednak już nie zignorowano. Rosnące wynagrodzenia wywołały obawy o szybszy wzrost inflacji, co mogłoby przełożyć się na tempo podwyżek stóp procentowych Rezerwy Federalnej. To z kolei nie jest zbyt optymistyczny scenariusz dla rynku akcji. Inaczej rzecz ma się z dolarem. - Rynek walutowy na informacje płynące z Wall Street zareagował z pewnym opóźnieniem. Niepewność, która się pojawiła, skutkowała zmniejszeniem apetytu na ryzykowne aktywa, na czym ucierpiała polska waluta. Kurs EUR/PLN w kulminacyjnym momencie pokazał wartość 4,20. Umocnił się również dolar oraz frank szwajcarski, który powrócił do wartości z listopada ubiegłego roku. Silniejszy stał się także funt, choć w tym przypadku dużą rolę odegrał “jastrzębi” wydźwięk ostatniego posiedzenia Banku Anglii. Na chwilę obecną złotemu udało się, przynajmniej w pewnym stopniu, odreagować. Trudno jednak mówić o stabilizacji - zaznacza Katarzyna Orawczak z Ekantor.pl.

To jeszcze nie koniec

Nie można wykluczyć, że spadki na giełdzie będą się jeszcze pojawiać, czego potwierdzenie mieliśmy już cztery doby po poniedziałkowej wyprzedaży. Tak naprawdę mógł być to dopiero zwiastun nadchodzących zmian. Istotną rolę odegrają w najbliższym czasie dane makroekonomiczne (w środę inflacja CPI z USA) oraz słowa płynące z ust bankierów. W takiej atmosferze bez problemu można sobie wyobrazić, ile emocji wywoływać będzie pierwsze, pod przewodnictwem Jeromea Powella, posiedzenie FOMC. Co prawda ewentualna podwyżka w trakcie marcowego spotkania jest już wyceniana przez rynek, ale wiele zainteresowania wzbudzać będzie konferencja z udziałem nowego szefa banku. - Polska waluta pozostaje podatna na nastroje panujące na szerokim rynku, stąd postawa Rezerwy Federalnej może mieć również przełożenie na zmienność w parach powiązanych z PLN. Nie bez znaczenia jest też fakt, że gdy Fed zacieśnia politykę, w Polsce trudno jest wypatrywać na horyzoncie pierwszych podwyżek. Przynajmniej do końca tego roku - zaznacza analityk internetowego kantoru wymiany walut Ekantor.pl.

Na chwilę obecną rynek wycenia trzy podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych w 2018. Najbliższa decyzja w tej sprawie zapadnie 21 marca.