12 przedsiębiorstw energetycznych zgłosiło URE, że ich zapasy spadły poniżej ustawowych 30 dni.
W październiku ujawniliśmy, że odpowiednich zapasów węgla kamiennego nie mają dwie firmy. Na początku grudnia – sześć. Teraz już 12, ale problem dotyczy ponad 20 instalacji, bo niektóre firmy mają po kilka zakładów wytwórczych.
Dotarliśmy do listy braków z 2 stycznia 2017 r. Są na niej PGE GiEK, Tauron Wytwarzanie, Grupa Azoty, Energetyka Cieszyńska, Energetyka Cieplna Opolszczyzny (ECO), ECO Jelenia Góra, Veolia Wschód, EC Będzin, EDF Fenice Poland, Tameh, katowicki ZEC należący do DK Energy z grupy EDF i ECO Kutno (tu zapasy zostały uzupełnione).
Spytaliśmy wszystkie firmy o problemy z surowcem. Azoty i PGE sprawy nie komentują, ale chemiczna spółka uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą. Sylwia Winiarek z ArcelorMittal Poland także nie komentuje kłopotów Tamehu (wspólna spółka Mittala z Tauronem).
– Przyczyną czasowych niedoborów – w kilku na 22 lokalizacje – jest ograniczona dostępność zakontraktowanego węgla u producentów krajowych, jak i trudności w transporcie węgla importowanego związanych z ograniczoną podażą składów kolejowych. Niedobory nie skutkują zakłóceniami w dostawach ciepła – zapewniła nas Katarzyna Dobosiewicz, rzeczniczka ECO.
– Elektrownie i elektrociepłownie Grupy Tauron utrzymują bezpieczne zapasy węgla, gwarantujące dostawy energii elektrycznej i ciepła do naszych klientów. Ich normatywne poziomy zostaną uregulowane do końca miesiąca – poinformował Daniel Iwan, kierownik zespołu komunikacji zewnętrznej i PR grupy. Pozostałe spółki nie odpowiedziały na pytania.
Duże przedsiębiorstwa już oficjalnie zgłosiły problem z węglem, a mniejszych i średnich producentów ciepła systemowego problem ten dotknie za kilka tygodni – przewiduje Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – W niektórych przypadkach może doprowadzić to do konieczności ograniczenia dostaw ciepła – dodaje.
Dlaczego w coraz większej liczbie firm wytwarzających energię i ciepło brakuje węgla, skoro zima nie jest sroga? Niektórzy z naszych rozmówców twierdzą, że po wprowadzeniu uchwał antysmogowych zakazujących sprzedaży odbiorcom indywidualnym najgorszych gatunków węgla (chodzi o floty i muły) do składów opałowych trafiła część miałów energetycznych. Braki to też efekt mniejszego wydobycia węgla kamiennego w Polsce. Wynika to z zamknięcia części kopalń (w 2017 r. nie działały pracujące jeszcze w 2016 r. Krupiński, Makoszowy czy Jas-Mos, a to już kilka milionów ton węgla mniej) i problemów największego producenta, czyli Polskiej Grupy Górniczej. Są także problemy z transportem paliwa – w tym importowanego, którego jest coraz więcej. Chodzi o zbyt małą liczbę węglarek, którymi dysponują towarowi przewoźnicy kolejowi.
W zimie sytuacja z zapasami jest też o tyle trudniejsza, że nie tylko zapotrzebowanie na węgiel jest większe, ale i wymagane ustawą 30-dniowe zapasy są wyższe niż w lecie.
Problem jest tym większy, że zgodnie z planem od 1 stycznia pracę zakończyła Elektrownia Adamów na węgiel brunatny (ZE PAK). Jej 600 MW mocy pokrywało ok. 2 proc. zapotrzebowania na prąd.
– Pomimo że polski rząd nadal wspiera inwestycje węglowe, to zamknięcie Adamowa jasno pokazuje, że nie da się uciec od rzeczywistości. Europa dynamicznie zmierza w innym kierunku, z dala od węgla – mówi Kathrin Gutmann, dyrektor europejskiej kampanii Europe Beyond Coal.