Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się minimalnymi spadkami głównych indeksów. Z gospodarki amerykańskiej napłynęła w piątek po południu seria mocnych danych makroekonomicznych, które przy nieobecności dużej części rynku zostały odebrane neutralnie.

Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł 0,11 proc. do 24.754,06 pkt.

S&P 500 zniżkował o 0,05 proc. do 2.683,34 pkt.

Nasdaq Composite poszedł w dół o 0,08 proc. do 6.959,96 pkt.

To był dla amerykańskich giełd już piąty wzrostowy tydzień z rzędu.

Największym spadkowiczem na S&P 500 był Nike. Producent odzieży zaraportował spadek sprzedaży na rodzimym rynku, przy jej wzroście w pozostałych regionach świata.

Biotechnologiczna Ignyta rosła nawet o 72 proc. - szwajcarski gigant Roche przejmie spółkę za 27 USD za akcję, z 74-proc. premią względem czwartkowego zamknięcia.

Tuż przed świąteczną przerwą opublikowane zostały ważne dane makroekonomiczne z USA, które rynek, przy niewielkiej liczbie obecnych uczestników, przyjął dość neutralnie.

Wydatki amerykańskich konsumentów w listopadzie wzrosły o 0,6 proc. mdm, wobec +0,2 proc. mdm w poprzednim miesiącu. Oczekiwano +0,5 proc. Dochody Amerykanów wzrosły zaś o 0,3 proc. mdm, wobec 0,4 proc. mdm w poprzednim miesiącu, o 0,1 pkt. proc. poniżej konsensusu.

Dane o konsumpcji, która odpowiada za ok. 70 proc. gospodarki amerykańskiej, sugerują, że dynamika PKB USA pozostanie w IV kw. na wysokim poziomie. w III kw. PKB USA wzrósł o 3,2 proc. (SAAR), co było najlepszym osiągnięciem od I kw. 2015 r.

Do najwyższego poziomu od marca wzrosła preferowana przez Fed miara inflacji - deflator PCE. Wskaźnik w ujęciu rdr wzrósł w XI o 1,8 proc., wobec 1,6 proc. miesiąc wcześniej. W ujęciu bazowym deflator PCE wyniósł 1,5 proc. rdr, wobec 1,4 proc. miesiąc wcześniej. W obu przypadkach dane były zgodne z konsensusem.

Deflator PCE w ostatnich 5 latach tylko w dwukrotnie przekroczył 2-proc., czyli cel inflacyjny Rezerwy Federalnej. Bankierzy z Fed wielokrotnie wyrażali w tym roku obawy o presję cenową w USA i wprost stwierdzali, że nie znają do końca przyczyn niskich odczytów inflacji, mimo bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy. Fed ocenia przy tym, że czynniki powstrzymujące wzrost cen mają charakter tymczasowy i w średnim terminie inflacja dobije do celu.

Nie przestają zaskakiwać, in plus, listopadowe dane z rynku nieruchomości USA. Tym razem na 10-letnie szczyty wspięła się sprzedaż nowych domów, która wyniosła 733 tys. w ujęciu rocznym. Oczekiwano 655 tys. wobec 624 tys. miesiąc wcześniej. W ujęciu mdm sprzedaż wzrosła o 17,5 proc., wobec spadku o 1,7 proc. mdm w październiku. To najwyższa miesięczna dynamika od początku 1992 r.

Sektor budowlany będzie wspierać gospodarkę USA w najbliższych miesiącach - liczba sprzedanych domów, których budowa jeszcze się nie rozpoczęła wzrosła w listopadzie o 43 proc. mdm do 258 tys. (najwyżej od 2006 r.).

Zamówienia na dobra trwałe w USA w listopadzie wzrosły o 1,3 proc. mdm. Oczekiwano +2,0 proc. mdm wobec spadku o 0,4 proc. mdm miesiąc wcześniej. Z wykluczeniem środków transportu zamówienia spadły o 0,1 proc. mdm, wobec wzrostu w październiku o 1,3 proc. mdm.

Na koniec roku przygasł optymizm amerykańskich konsumentów. Obrazujący je indeks Uniwersytetu Michigan spadł do 95,9 pkt. z 98,5 pkt. wobec 97,2 pkt. w listopadzie.

Rynki niemal do ostatniej chwili w niepewności trzymał amerykański Kongres - w nocy z czwartku na piątek Senat wydłużył obowiązywanie prowizorium budżetowego, co oddaliło groźbę zawieszenia działalności rządu federalnego. Ustawa przyjęta przez Kongres zapewnia płynność finansową rządowi federalnemu do 19 stycznia 2018 roku.

Prowizorium zawiera zapisy, które zawieszają obowiązywanie automatycznych cięć wydatkowych z 2010 r. (PAYGO) w przypadku zwiększenia deficytu budżetowego, dzięki czemu prezydent USA może teraz w każdej chwili podpisać ustawę o reformie systemu podatkowego.