Na menedżerów spółek giełdowych padł blady strach. A wszystko przez głośną ostatnio sprawę kary, jaką Komisja Nadzoru Finansowego wymierzyła PKN Orlen. Nałożyła ona sankcje pieniężne na 5 osób, w wysokości odpowiednio 95 i 90 tys. zł, za niedopełnienie obowiązków związanych z przekazywaniem informacji poufnych.
Regulator nałożył kary na wszystkich członków zarządu. A w ślad za tym menedżerowie, członkowie rad nadzorczych, a nawet prawnicy zaczęli stawiać sobie pytanie: czy KNF ma w ogóle prawo nałożyć kary na cały zarząd? Czy nie powinna wymierzyć sankcji tylko tej osobie, która w danej spółce odpowiada za publikację raportów? Pojawił się nawet zarzut, że nadzór nie powinien, a zastosował odpowiedzialność zbiorową. Akurat to trudno przesądzić, bo nieznane są szczegóły uzasadnienia decyzji, ale niezależnie od tego KNF i tak miał prawo ukarać wszystkich.
Co innego bowiem odpowiedzialność zbiorowa, a co innego nałożenie kary na wszystkich członków zarządu za nieprzekazanie informacji publicznej. I nie ma znaczenia fakt, że w spółce istnieje ścisły podział kompetencji; ma on co najwyżej znaczenie przy wymierzeniu wysokości sankcji. Eksperci nie mają co do tego wątpliwości, a sam KNF przypomina: jesteś w zarządzie, musisz wiedzieć wszystko! Każdy, kto pozyska informację poufną, nawet gdy w danym przedsiębiorstwie istnieje wyraźny podział obowiązków, powinien dołożyć starań, żeby została ona opublikowana.
To mocny sygnał dla wszystkich menedżerów spółek giełdowych i członków rad nadzorczych. A ich strach jest tym większy, że zastosowane kary sięgały 90 i 95 proc. maksymalnego limitu, jaki mogła nałożyć komisja za przewinienia dokonane w czasie, gdy doszło do nieprawidłowości. Niektórzy zaczęli nerwowo wyliczać, co by było, gdyby zastosowano nowe przepisy... Przypomnijmy: od maja br. górną granicę wysokości kar, jakie mogą być nałożone na członków zarządu, podniesiono ponad 40-krotnie (ze 100 tys. zł do 4,15 mln zł). Więcej w naszej analizie.

ZAINTERESOWAŁ CIĘ TEN TEMAT? CZYTAJ WIĘCEJ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>>