Kierowana przez separatystę z Ługańska katowicka spółka Doncoaltrade złamała polskie prawo – ustalił DGP.
CZARNA SIATKA MELNYCZUKA / Dziennik Gazeta Prawna
– Funkcjonujemy w kraju wolnym gospodarczo. Każdy przedsiębiorca ma prawo importu, eksportu, robienia ze swoimi pieniędzmi, co uważa – tłumaczył w TVP Info minister energii Krzysztof Tchórzewski, komentując doniesienia DGP o sprowadzaniu do Polski antracytu przez Doncoaltrade, kontrolowany przez ekswiceministra energetyki samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) Ołeksandra Melnyczuka. Nam z ministrem Tchórzewskim nie udało się skontaktować.
Zdzisław Gawlik, minister skarbu w rządzie PO–PSL, mówi DGP, że sprowadzanie węgla z okupowanych terytoriów Ukrainy jest nie do zaakceptowania. – Służby nie do końca zdały egzamin – powiedział, przyznając, że nie dotyczy to tylko obecnego rządu. – Nie miałem wiedzy o Doncoaltrade i jego działalności – zastrzega. ABW wciąż nie odpowiedziała na nasze pytania. O komentarz poprosiliśmy też Prokuraturę Krajową – bezskutecznie.
Tymczasem jak ustalił DGP, Doncoaltrade złamał polskie prawo. Ministerstwo Finansów poinformowało, że spółka zgłosiła przed naczelnikiem Urzędu Celnego w Katowicach zamiar rozpoczęcia działalności gospodarczej jako pośredniczący podmiot węglowy. W danych widnieje ul. Słowackiego w Katowicach, pod którym to adresem w rejestrze resortu firma figuruje do dziś. Tyle że według KRS od 2013 r. mieści się ona przy ul. Barbary. Na zmianę danych przepisy dają tydzień.
Kolejny kłopot to brak wpisu koncesyjnego w rejestrze Urzędu Regulacji Energetyki. Nie chodzi o węgiel, ale o magazynowanie paliw gazowych. Taki opis działalności jest w wyciągu KRS Doncoaltrade. Tymczasem w URE firma nigdy nie figurowała. – Jeśli fizycznie magazynowała gaz, powinna mieć na to koncesję. Inaczej sprawą powinien się zająć prokurator – słyszymy w URE.
Doncoaltrade to niejedyna firma kontrolowana przez Melnyczuka. DGP odnalazł 12 innych okołowęglowych spółek zarejestrowanych w pięciu różnych krajach. Nasza lista najpewniej nie wyczerpuje portfela byłego wiceministra z ŁRL. Rosyjska „Nowaja gazieta” pisze, że przed wojną pracował dla Rinata Achmetowa, potentata z Doniecka, najbogatszego oligarchy na Ukrainie. Po wybuchu wojny Achmetow przeniósł się do Kijowa, a Melnyczuk pozostał w Ługańsku.
W 2015 r. został wiceministrem energetyki. Kopalnie Achmetowa zostały przejęte przez watażków i znacjonalizowane. Od tej pory z ramienia władz ŁRL kontrolował je właśnie Melnyczuk, niezależnie od tego posiadając kilka na własność. Dotarliśmy do doniesienia o popełnieniu przestępstwa, jakie złożył Wołodymyr Korolow, dyrektor kopalni Darjiwśka, którą Melnyczuk przejął w 2014 r. Do zakładu „przyjechali ludzie uzbrojeni w broń automatyczną. Zebrano pracowników, których powiadomiono, że obiekt przechodzi na własność ŁRL, a zarządzać nim będą obywatele pod kierownictwem O. Melnyczuka. Robotników, którzy odmawiali pracy bez pensji, straszyli zemstą” – czytamy.
Dzisiaj Darjiwśka według ukraińskiego odpowiednika KRS w 40 proc. należy do Melnyczuka. Poza nią kontroluje on firmy obsługujące pełen cykl produkcyjny od wydobycia przez przesył węgla do Rosji i dalej do UE. W Rosji surowiec jest wyposażany w dokumenty potwierdzające rzekomo rosyjskie pochodzenie. Ten, który wydobywa Darjiwśka, wywożą koleją Ugłowyje Tiechnołogii, drugi największy eksporter węgla z ŁRL (jak podaje portal Liga.net, 153 tys. ton wysłanych w 2016 r.). Część trafia na anektowany Krym. „Realizujemy dostawy węgla z kopalń obwodów donieckiego, ługańskiego i rostowskiego” – przyznaje firma KTEK z Symferopola na swojej stronie. Jej prezes Siergiej Romanow nie znalazł czasu na rozmowę.
Melnyczuk ma w KTEK 10 proc. udziałów. Pozostałe należą do spółki Juh-Skan, zarejestrowanej w ukraińskim Pidhorodnem. Ta należy do Melnyczuka. Ale ukraińską część biznesu zajmował się głównie jego mieszkający w Kijowie brat Serhij. Zanim w marcu 2017 r. Ukraina zakazała sprowadzania węgla z okupowanego Donbasu, czarne złoto trafiało tam za pośrednictwem kierowanej przez Serhija firmy Roweńky Wuhłepostacz. Z kolei ta firma kontroluje Tandem Torh, zarejestrowanego w Ługańsku tradera węglowego.
Melnyczuk opanował zasady optymalizacji podatkowej. 60 proc. udziałów w Darjiwśkiej należy do cypryjskiej firmy Vutek. Jej dyrektorką jest Cypryjka Eleana Christodulu. Według miejscowych rejestrów Christodulu prezesuje kilkuset firmom zarejestrowanym pod tym samym adresem: Arch. Makariu III 69, Nikozja. W rzeczywistości jest konsultantką w MidlandConsult. Spółka oferuje „najlepsze sposoby minimalizowania podatków”, a jej dyrektorem jest były rosyjski dyplomata.
Nie wiadomo, czy MidlandConsult pomagało Melnyczukowi założyć dwie spółki w karaibskim państwie Saint Kitts i Nevis. O firmach nie wiadomo nic poza tym, że posłużyły do założenia kolejnej spółki w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie dokumenty potwierdzają, że końcowym właścicielem Renton Resources jest Melnyczuk. Ta spółka ma z kolei udziały w Roweńkynaftoproduktserwisie, który zarządza magazynami paliw na terenie ŁRL.
Według ukraińskich mediów Melnyczuk dzieli się zyskami z liderem ŁRL Ihorem Płotnyckim. Biorąc pod uwagę skalę obrotów, może chodzić o dziesiątki milionów dolarów miesięcznie. W Ługańsku nie działają ani rosyjskie, ani ukraińskie banki. Z pomocą przyszła Osetia Płd. Zbuntowana gruzińska prowincja jako jedyna na świecie traktuje ŁRL jak niepodległe państwo. Dzięki temu w Ługańsku może działać południowoosetyjski bank MRB.
Moskwa ŁRL nie uznała, ale uznała za to niepodległość Osetii Płd. Dlatego MRB ma dostęp do rosyjskiego systemu finansowego. – Głównym celem powstania MRB było przerwanie blokady finansowej Donieckiej i Ługańskiej RL oraz wyprowadzenie płatności na rynek finansowy Rosji. Pozwoliło to wyprowadzić z cienia gospodarki Doniecka i Ługańska – przyznawał w rozmowie z tygodnikiem „Kommiersant-Włast” były minister handlu Osetii Płd. Wadim Szadian, kuzyn prezesa MRB Wasilija Szadiana.
W maju Melnyczuk został zatrzymany na lotnisku w Kijowie, ponieważ nie zgłosił w deklaracji celnej prezentów, które przywiózł z Paryża. Były warte 46,5 tys. euro, z czego połowę kosztowała torebka ze skóry krokodyla. Ukraińcy nie zorientowali się, że mają w ręku wpływowego separatystę. Podający się za bezrobotnego ługańczanin zapłacił 1700 hrywien kary (230 zł) i został puszczony wolno. Nam nie udało się z nim skontaktować.