Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w piątek, że Rosja wybierze taką trasę tranzytu gazu do Europy po 2020 roku, która będzie korzystna zarówno dla Moskwy, jak i dla odbiorców rosyjskiego surowca w Europie Zachodniej.

"Dostawy po roku 2020 będą realizowane tą trasą, która będzie najbardziej korzystna zarówno dla sprzedawcy, tj. Federacji Rosyjskiej (...), jak i dla kupujących, czyli krajów zachodnioeuropejskich" - oświadczył Pieskow.

Przedstawiciel Kremla ocenił, że tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy to kwestia "nie celowości politycznej, a gospodarczej", a także "przewidywalności, stabilności i bezpieczeństwa" dostaw.

Wcześniej w piątek wiceszef Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz powiedział w Kijowie, że dla UE jest priorytetem przedłużenie tranzytu gazu przez Ukrainę w 2020 roku.

W 2019 roku Rosja ma zamiar ukończyć budowę rurociągu Nord Stream 2, który ma powstać na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream i prowadzić do Niemiec. Również w 2019 roku wygaśnie kontrakt na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Umowę w 2009 roku zawarły ukraiński Naftohaz i rosyjski Gazprom.

Oprócz tego Rosja zabiega o powstanie innej, południowej trasy dostaw gazu do Europy, poprzez projekt Turecki Potok (Turkish Stream) po dnie Morza Czarnego. Dostawy na południe Europy miałaby zapewnić druga nitka tej magistrali.

Szef Gazpromu Aleksiej Miller mówił latem, że tranzyt gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu kontraktu może sięgnąć maksymalnie 15 mld metrów sześciennych surowca. W zeszłym roku Rosja przesłała przez terytorium Ukrainy około 80 mld metrów sześciennych gazu.

W marcu br. prezydent Rosji Władimir Putin zapewniał, że Rosja jest gotowa kontynuować współpracę z Ukrainą "jako krajem tranzytującym", zakładając, że otrzyma "korzystne warunki rynkowe wspólnej pracy". Dochody Ukrainy z tranzytu gazu wyniosły w zeszłym roku, według szacunków podawanych w rosyjskich mediach, około 2 mld dolarów.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)