Nowy prezes chce „odpowiedniej skali działania giełdy”. Twierdzi, że można ją zbudować przez tworzenie aliansów z regionalnymi partnerami.
Wyniki finansowe i kurs akcji GPW są bliskie historycznych maksimów / Dziennik Gazeta Prawna
Podsumowujące działalność firmy w 2016 r. walne zgromadzenie akcjonariuszy GPW wybrało nowego prezesa. Niespodzianki nie było – został nim zgłoszony kilka dni wcześniej przez ministra finansów i rozwoju Marek Dietl. Dietl jest adiunktem w Katedrze Ekonomii Biznesu Szkoły Głównej Handlowej, a także społecznym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Zasiada również w zarządzie Instytutu Sobieskiego, warszawskiego think tanku uważanego za intelektualne zaplecze rządzącego Prawa i Sprawiedliwości oraz jest ekspertem Business Centre Club, organizacji skupiającej około 2 tys. prywatnych przedsiębiorstw.
– Giełda jest rodzajem dobra narodowego i dowodem sukcesu transformacji gospodarczej Polski. Będę dbał o ten dorobek – mówił Dietl, prezentując swoją kandydaturę.
Nim na dobre zacznie rządzić na GPW, musi poczekać na zgodę Komisji Nadzoru Finansowego. Z tym nie powinno być kłopotu, bo Dietl jest nie tylko naukowcem, ale ma także bogate doświadczenie na rynku finansowym. Przez cztery lata zajmował się inwestowaniem publicznych pieniędzy w fundusze typu private equity w Krajowym Funduszu Kapitałowym. W przeszłości zasiadał także w radzie nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego. Od czerwca zeszłego roku jest członkiem rady nadzorczej GPW i w jej ramach przewodniczy komitetowi audytu. Granicę wymaganego przez ustawę 3-letniego doświadczenia w instytucjach rynku finansowego Dietl wydaje się przekraczać bez trudu, choć za każdym razem KNF wnikliwie analizuje każdą kandydaturę, biorąc pod uwagę na przykład rodzaje umów, na podstawie których osoba ubiegająca się o akceptację zdobywała zawodowe szlify.
Rozwój zachowuje władzę
Prócz prezesa zarządu akcjonariusze wybrali także radę nadzorczą firmy na nową, 3-letnią kadencję. Tutaj również nie było kłopotów z przegłosowaniem kandydatur wskazanych przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Nim akcjonariusze wybrali nową radę, głosowali nad udzieleniem menedżerom spółki absolutorium za zeszły rok. Wszyscy je otrzymali, ale to była najdłuższa seria głosowań. Przez liczącą maksymalnie siedmiu członków radę nadzorczą przewinęło się w 2016 r. 16 osób. Takie były konsekwencje dwóch tur zmian kadrowych po przejęciu władzy przez PiS. Tylko pozornie spokojniej jest w zarządzie. W składającym się z maksymalnie pięciu osób organie firmy w zeszłym roku zasiadało sześć osób. Z drugiej strony od jesieni 2015 r. GPW miała już pięciu prezesów – Pawła Tamborskiego, Małgorzatę Zaleską, Rafała Antczaka (wybrało go walne, ale zrezygnował z objęcia funkcji, bo z zatwierdzeniem jego kandydatury zwlekała KNF), Jarosława Grzywińskiego (został oddelegowany do pełnienia funkcji przez radę nadzorczą, przed walnym wybrano go na wiceprezesa spółki). Teraz nastał czas Marka Dietla. Choć kadencja obecnego zarządu wygasa już w przyszłym roku.
– W przypadku spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa kwestie korporacyjne jest najtrudniej prognozować. Ale stabilizacja personalna najczęściej wychodzi firmie na korzyść – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopema Securities.
GPW tę nadzieję daje utrzymanie kontroli nad firmą przez wicepremiera Morawieckiego, choć walka o nią toczyła się w rządowym obozie do ostatniej chwili.
Dyskusja nad strategią
Choć Dietl formalnie prezesem jeszcze nie jest, złożył akcjonariuszom odważne deklaracje.
– Jednym z moich celów będzie budowanie odpowiedniej skali działania giełdy. To jest możliwe na przykład poprzez tworzenie aliansów z regionalnymi partnerami. Widzę szansę na zbudowanie takich aliansów – mówił na walnym jeszcze jako kandydat na prezesa.
– Na razie te sformułowania są za mało precyzyjne, żeby je oceniać pod kątem ewentualnych korzyści dla firmy. Ale generalnie można stwierdzić, że w ostatnich latach zyskują gracze globalni, a lokalne porozumienia nie przynoszą ich uczestnikom spodziewanych korzyści – zwraca uwagę Jańczak.
Regionalne alianse to nie jest nowy pomysł. Przed trzema laty, kiedy prezesem GPW był Adam Maciejewski, giełda prowadziła rozmowy na temat fuzji sił z CEESEG, czyli właścicielem parkietów w Wiedniu, Budapeszcie, Ljublianie i Pradze. Paweł Tamborski, kolejny szef GPW, uznał tę koncepcję za nietrafioną i zakończył negocjacje. Sam próbował doprowadzić do fuzji z giełdą wiedeńską, ale w tym wypadku nie udało się uzgodnić warunków połączenia.
Zupełnie inne oczekiwania niż zagraniczna ekspansja, której giełda próbowała bez powodzenia w poprzednich latach, mają lokalni uczestnicy rynku kapitałowego.
– Liczę na to, że pod rządami nowego prezesa giełda nie będzie nadużywała swojej pozycji monopolistycznej. A on sam podejmie działania, które zwiększą atrakcyjność kosztową naszego rynku w stosunku do bezpośrednich konkurentów, takich jak Turcja czy RPA – mówi Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.
Innymi słowy – biura maklerskie domagają się obniżki opłat giełdowych. Ale to może godzić w interesy akcjonariuszy GPW, którzy domagają się jak najwyższych zysków. I dywidendy takiej jak z zysku za 2016 r. Walne postanowiło, że 70 proc. zarobionych przez spółkę pieniędzy trafi do udziałowców. Na jedną akcję przypadnie 2,15 zł. Dniem ustalania prawa do dywidendy jest 19 lipca, 2 sierpnia zaplanowana została jej wypłata. ⒸⓅ
70 proc. zysku trafi do udziałowców. Na jedną akcję przypadnie 2,15 zł
Miliardowe oferty na rynku pierwotnym
Zapowiada się, że początek kadencji nowego prezesa GPW będzie udany pod względem debiutów akcji spółek. Przeprowadzenie pierwotnej oferty publicznej (IPO) zapowiedział operator sieci telefonii komórkowej Play. To może być jedna z największych tego typu transakcji w historii naszego rynku. Pod koniec zeszłego roku właściciele Play, islandzki fundusz Novator i grecki Tollerton, odrzuciły ofertę sprzedaży firmy za 3,5 mld euro. Liczą, że na giełdzie uzyskają wycenę przekraczającą 15 mld zł. Gdyby zdecydowali się sprzedać połowę posiadanych udziałów, wartość IPO mogłaby przekroczyć 8 mld zł. Rekordowa dotychczas oferta PZU z 2010 r. miała wartość 8,1 mld zł.
Także wiceliderem rynku jest działająca w branży wierzytelności spółka GetBack. Wczoraj przedstawiła inwestorom prospekt emisyjny. Spółka z emisji 20 mln akcji zamierza pozyskać 400–500 mln zł. Kolejne 20 mln akcji chce sprzedać dotychczasowy udziałowiec, firma DNLD Holdings (kontrolowana przez fundusze private equity z Abris Capital na czele), co daje łączną wartość oferty w okolicach miliarda złotych. Dziś poznamy maksymalną cenę emisyjną, od 26 czerwca do 3 lipca na akcje będą się mogli zapisywać inwestorzy indywidualni.
Oficjalną zapowiedź debiutu giełdowego złożył wczoraj również Raiffeisen Bank Polska. Właściciel – austriacka grupa Raiffeisen – nie jest zwolennikiem upłynnienia części akcji polskiej filii na giełdzie. Wymaga tego od niej jednak nasz nadzór finansowy. Oferta ma dotyczyć 15 proc. akcji i rozpocząć się jeszcze przed końcem czerwca.