Rozpędzająca się gospodarka strefy euro przyciąga kapitał kosztem USA. „Zielony” jest najtańszy od siedmiu miesięcy.
Trend ten umocniła wczoraj przed południem publikacja indeksu Ifo, obrazującego kondycję niemieckiego przemysłu. Sporządzany na podstawie ankiety przeprowadzanej wśród 7 tys. tamtejszych przedsiębiorstw wskaźnik miał wartość 114,6 pkt. Odczyt był lepszy od oczekiwań ekspertów ankietowanych przez agencję Bloomberg (113,1 pkt) i wyższy o 6,4 proc. niż przed rokiem. Tak szybkiej poprawy kondycji niemiecki przemysł nie sygnalizował od trzech lat. Po tej publikacji notowania euro wzrosły do 1,127 dol., najwyższego poziomu od września zeszłego roku.
– Gdyby ocenić kondycję gospodarki amerykańskiej i strefy euro, to dojdziemy do wniosku, że to za Atlantykiem jest dziś lepiej. Tylko że inwestorów nie interesuje stan bieżący, ale przyszłość. A wygląda na to, że strefa euro stopniowo się rozpędza, czego kolejnym dowodem są dzisiejsze dane. Natomiast na gospodarce amerykańskiej pojawiają się pewne rysy – ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB DM.
Poniżej oczekiwań wypadły na przykład kwietniowe dane dotyczące sprzedaży detalicznej w USA, które sugerują, że tamtejsi konsumenci, którzy jeszcze w zeszłym roku ciągnęli gospodarkę w górę, teraz mniej chętnie wydają pieniądze.
Dolar jest najsłabszy względem koszyka walut od listopadowych wyborów prezydenckich / Dziennik Gazeta Prawna
Za słabością dolara, który w ostatnich miesiącach traci na wartości nie tylko do euro, ale większości najważniejszych globalnych walut, stoi jednak przede wszystkim rozczarowanie działaniami prezydenta Donalda Trumpa.
Przed wyborami kandydat republikanów obiecywał zakrojone na szeroką skalę inwestycje infrastrukturalne i obniżki podatków. Efektem tych działań miało być przyspieszenie tempa wzrostu gospodarki, co oznaczałoby konieczność istotnego podniesienia stóp procentowych. A oczekiwane zmiany w polityce monetarnej to jeden z podstawowych czynników decydujących o kursach walutowych.
Jeśli inwestorzy szacują, że ustalający poziom stóp w USA Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) będzie zmuszony szybko reagować na rosnącą inflację, to kupują dolara. FOMC podniósł stopy w marcu, raczej na pewno zrobi to także na najbliższym, czerwcowym posiedzeniu. I to może być ostatnia podwyżka w tym roku, choć jeszcze niedawno inwestorzy byli pewni, że Amerykanie podniosą stopy trzy, a może nawet cztery razy na przestrzeni 12 miesięcy.
– Donald Trump ma tak dużo politycznych kłopotów, że gospodarka zeszła na dalszy plan. Inwestorzy liczyli na coś zupełnie innego – zwraca uwagę Kwiecień.
Odbiciem tych oczekiwań był spadek kursu euro z 1,10 dol. 8 listopada (w dniu wyborów prezydenckich) do 1,04 dol. pod koniec 2016 r. Od pięciu miesięcy trwa jednak ruch w przeciwną stronę.
Wprawdzie pod koniec kwietnia sekretarz skarbu Steven Mnuchin ogłosił plany „największego cięcia podatków w historii USA” zakładające m.in. obniżenie stawki dla firm z 35 do 15 proc., ale wobec rosnącej niechęci, jaką Donald Trump budzi nawet w obozie republikanów, eksperci nie są pewni, czy stosowne ustawy uda się przegłosować w parlamencie.
Jednym z beneficjentów słabości dolara jest również złoty, który od początku roku zyskał w odniesieniu do amerykańskiej waluty 12 proc. Wczoraj notowania dolara spadły przejściowo do 3,725 zł, najniższego poziomu do sierpnia 2016 r.
OPEC przedłuży ograniczenia wydobycia
Organizacja skupiająca 13 państw eksportujących ropę naftową ma na kończącym się jutro posiedzeniu przedłużyć ograniczenie wydobycia surowca do marca przyszłego roku. Zawarta w listopadzie zeszłego roku umowa (na razie obowiązuje do czerwca) ograniczyła dostawy o 1,8 mln baryłek dziennie, czyli ok. 2 proc. globalnej produkcji. Mimo że do paktu przystąpiło także 11 krajów spoza OPEC, w tym Rosja, nie udało się podnieść cen ropy. Popyt był niższy od oczekiwanego, a z drugiej strony wydobycie zwiększały Stany Zjednoczone. Teraz Amerykanie planują sprzedaż do końca 2018 r. połowy z 695 mln baryłek rezerw strategicznych. Eksperci sugerują, że tym razem działania OPEC mogą przynieść lepszy efekt przynajmniej w perspektywie kilku miesięcy, bo w sezonie urlopowym rośnie popyt na paliwa. Cena baryłki Brent podniosła się z 48,3 dol. na początku maja (przed listopadową decyzją OPEC kurs wynosił 47 dol.), do niemal 54 dol. wczoraj.