W forex nie inwestują już tylko świadomi gracze, lecz również przeciętni konsumenci. Tacy, którzy nie mają dostatecznej wiedzy na temat mechanizmu działania tego przedsięwzięcia - zauważa Dorota Karczewska wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Dorota Karczewska wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów / Dziennik Gazeta Prawna
Niedawno UOKiK poinformował o niebezpieczeństwie związanym z inwestowaniem na rynku forex. Dlaczego teraz? Ze statystyk wynika, że 20 proc. osób potrafi tam jednak zarobić. Świadomi inwestorzy podejmują więc decyzję i są świadomi idącego za tym ryzyka.
Powiem przewrotnie, że skoro 20 proc. zarabia, to oznacza, że 80 proc. traci. I tę większość, we współpracy z KNF i rzecznikiem finansowym, chcemy chronić. Istotne dla nas były również ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, które pokazały istotę zagrożenia. Zauważamy, że w forex nie inwestują już tylko świadomi gracze, lecz również przeciętni konsumenci. Tacy, którzy nie mają dostatecznej wiedzy na temat mechanizmu działania tego przedsięwzięcia.
A więc dopóki forex pozostawał w niszy, dopóty nie budził większego zainteresowania urzędu.
To łączy się również ze zintensyfikowaniem marketingu bezpośredniego promującego forex. Zalew korespondencji na skrzynki mailowe przypadkowych konsumentów doprowadził do tego, że wielu z nich nieświadomie zaczyna ponosić ryzyko, inwestując na tym rynku.
Czyli forex stał się ofiarą własnej popularności, skoro ta wizja potencjalnie wysokich zysków zaczęła docierać nie tylko do tych, którzy tego poszukują.
Właśnie tak. W mojej ocenie świadomi inwestorzy mogą korzystać z forexu. Ale przypadkowych konsumentów musimy chronić. Pamiętajmy też, że wysyłanie spamu i podejmowanie marketingu telefonicznego bez uprzedniej zgody konsumenta jest nielegalne – i to też pretekst dla naszych działań.