Złoty tracił w czwartek, zdaniem analityków - mocno, z powodu ogólnego wzrostu awersji inwestorów do ryzyka. Ok. godz. 18 za euro trzeba było zapłacić 4,22 zł, za dolara 3,79 zł, za franka 3,88 zł, a za funta 4,93 zł.

Analityk z DM mBanku Rafał Sadoch uważa, że złoty mocno traci na fali pogorszenia sentymentu rynkowego.

"Dzisiejsza sesja na rynku złotego była jedną z najgorszych w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a polska waluta osłabiła się wobec głównych o ok. 1 proc." - zauważył analityk. Poinformował, że w czasie sesji notowania EUR/PLN wzrosły powyżej poziomu 4.22, a USD/PLN powyżej 3.80. Za jednego franka szwajcarskiego trzeba było natomiast zapłacić 3.88, a za funta szterlinga 4.95, czyli o odpowiednio 5 i 10 groszy więcej niż na zakończenie środowej sesji.

"Złoty w największym stopniu osłabia się wobec brytyjskiej waluty, którą wzmocniły dziś wyraźnie bardzo dobre dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Z jednej strony wskazały one, że brytyjska gospodarka nie odczuwa zbytnio skutków zbliżającego się Brexitu, a z drugiej strony podsyciły spekulacje nt. możliwości podwyżki stóp procentowych przez Bank Anglii" - ocenił Sadoch.

Według niego notowania złotego, podobnie jak i w poprzednich tygodniach, determinowane są czynnikami zewnętrznymi. Wcześniej jednak wspierały go, a dziś osłabiają" - dodał. Analityk uważa, że w najbliższych dniach dalsze losy złotego będą zależeć od tego, czy polityczne wpadki Donaldna Trumpa zejdą na drugi plan, czy też problem powiązań amerykańskiej administracji z Rosją będzie dalej eskalowany, co osłabiłoby jego pozycję wewnętrzną i odciągało uwagę od zmian w polityce fiskalnej.

"W najbliższych dniach para EUR/PLN powinna się stabilizować w rejonie 4.20-4.25 w zależności od tego jak kształtować się będzie popyt na bardziej ryzykowne aktywa. Dzisiejsze dobre dane z rynku pracy jak zwykle nie miały wpływu na notowania rodzimej waluty" - dodał Sadoch.

Analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko zwrócił uwagę, że w czwartek złoty najmocniej tracił wobec funta (1,5 proc.) oraz franka (1,2 proc.). "Ruch ten tłumaczyć należy podbiciem awersji do ryzyka na rynkach bazowych za sprawą zamieszania wokół osoby Donalda Trumpa. Wzrost napięcia politycznego w partii Republikańskiej ogranicza prawdopodobieństwo szybkiego wprowadzenia zapowiadanych w kampanii inicjatyw" - ocenia Ryczko.

Jego zdaniem w przypadku wyceny złotego należy dodatkowo mieć świadomość, że - podobnie jak na giełdach - ruchy z ostatnich godzin stanowią korektę wcześniejszych, sukcesywnych wzrostów.

"Nastroje zostały wyraźnie schłodzone, jednak za wcześnie, aby mówić o zmianie średnioterminowych trendów. Tym bardziej, iż ostatnie godziny przyniosły nam odbicie na wycenie dolara, co wskazuje na ograniczenie panicznych ruchów na rynku. Lokalnie krajowe dane z rynku pracy nie wpłynęły znacząco na handel. Warto również wspomnieć o dzisiejszych sygnałach z MFW, gdzie w raporcie czytamy, iż Polska powinna rozpocząć zacieśnianie polityki fiskalnej, a kurs złotego odzwierciedla fundamenty gospodarki" - dodał analityk.